Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił Dariusza P. oskarżonego o uduszenie w 2004 r. 47-letniej kobiety na Kaszubach. W chwili zbrodni miał 16 lat i był kolegą syna zamordowanej. Jak wyjaśniła sędzia, postępowanie dowodowe wykazało duże prawdopodobieństwo, że to właśnie Dariusz P. zabił ofiarę, jednak było to wciąż za mało, by rzeczywiście móc uznać go winnym.
Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał w środę wyrok w sprawie Dariusza P., oskarżonego o uduszenie 47-letniej kobiety na Kaszubach w 2004 r. Sędzia Maria Julita Hartuna powiedziała, że mężczyzna został uniewinniony od zarzutów prokuratury. Jednocześnie sąd uchylił tymczasowe aresztowane.
Adwokat oskarżonego Jakub Tomaszewski powiedział po procesie, że wyrok mógł być tylko jeden – uniewinniający. Podkreślił przy tym, że jego klient wiele przeszedł.
Sędzia przyznała, że bardzo długotrwałe postępowanie dowodowe w tej sprawie wykazało, że jest bardzo możliwe, że to właśnie Dariusz P. zabił Urszulę B. w 2004. - "Możliwe" to jednak zdecydowanie za mało, by uznać go winnym popełnienia tego czynu i skazać. Proces w tej sprawie miał charakter poszlakowy - stwierdziła sędzia Hartuna, zaznaczając, że śledczy przedstawili bardzo wiele solidnych poszlak świadczących o tym, że teza oskarżenia jest trafna.
Podkreśliła przy tym, że prokuratura wskazała, że nie jest możliwe naniesienie śladów na kurtkę pokrzywdzonych przez biegłych czy policjantów. - Wiemy ze stuprocentową pewnością, że ślad na kurtce pokrzywdzonej znalazł się przed jej zabójstwem i że ten ślad pochodzi od oskarżonego – uzasadniała sędzia Hartuna i dodała, że drugim ważnym dowodem przeciwko Dariuszowi P. są zeznania jednego ze świadków, Janusza Sz.
Mężczyzna opowiadał, że widział, jak P. zachowuje się dziwnie - biegł w brudnym ubraniu do domu, był blady i przerażony. Świadek powiązał to z informacją o zabójstwie kobiety k. Stężycy i zgłosił się na policję. Z uwagi na takie zeznania Dariusz P. już na początku znalazł się w kręgu osób podejrzewanych o zbrodnię.
Sąd rozważał też, czy 16-letni wówczas Dariusz P. mógł fizycznie pokonać pokrzywdzoną. Sąd podkreślił, że wyjaśnienia P. budziły wiele wątpliwości, co do zgodności z prawdą – oskarżony wymyślał wiele wersji, które ze sobą nie współgrały i nie były weryfikowalne – raz mówił, że był na grzybach, potem zaprzeczał. Eksperyment procesowy wykazał, że wskazał miejsce, gdzie miały rosnąć kurki, ale tam nie było lasu. Sąd wskazał też na cechy osobowościowe Dariusza P., które świadczą, że ma osobowość zaburzoną dysocjalną. Sąd przyznał, że P. był skazywany za znęcanie się nad żoną i pobicie – był agresywny i lubił dominować. - Te wszystkie przytoczone poszlaki układają się w jeden i można powiedzieć nierozerwalny łańcuch. W przypadku procesu poszlakowego, jeśli ten łańcuch jest długi i nierozerwalny, to sprawa kończy się skazaniem. Natomiast w tej sprawie bliższa analiza tych okoliczności wskazuje na to, że każde ogniwo tego łańcucha może zostać oderwane od pozostałych - mówiła sędzia Hartuna. Podkreśliła, że ślady genetycznie nie mówią, jak i kiedy się znalazły na kurtce pokrzywdzonej – w tym przypadku z racji tego, że oskarżony był w kręgu osób znajomych – scenariusze, w jaki sposób DNA oskarżonego znalazło się na kurtce, są nieograniczone. Sędzia zaznaczyła też, że śladów sprawcy nie ujawniono na uchwycie torby, bieliźnie czy na getrach.
"Nie ujawniono nowych zadrapań i zachowywał się normalnie"
Na korzyść oskarżonego świadczyło też, że na jego ciele nie ujawniono żadnych obrażeń – na dłoniach były jedynie stare zadrapania.
Podważyć można było też zeznania świadka, bo nie wiadomo, dlaczego Dariusz P. wydawał się przestraszony. Po kilku godzinach po zbrodni przesłuchiwali go doświadczeni funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, którzy nie zauważyli, żeby rzeczywiście był przestraszony. Nastolatek zachowywał się wówczas normalnie. Sąd przyznał, że była jedna osoba, która może znać prawdę i wie, kto zabił Urszulę B., ale przesłuchanie tego świadka po latach nic nie dało. Sędzia podkreśliła, że nie ma motywu ani rabunkowego, ani seksualnego i przyznała, że trudno uznać, że wątły 16-latek mógłby udusić 47-letnią kobietę. - Wyjaśnienia oskarżonego rzeczywiście są niewiarygodne – przyznała sędzia i dodała, że oskarżony tworzy jakieś wersje, które trudno uznać za prawdziwe, ale to nie jest dowodem jego winy, a podane okoliczności są nieweryfikowalne. Sąd przyznał też, że osobowość P. pasuje do profilu sprawcy zabójstwa w Stężycy, ale to nie przesądza o jego winie. "To nie jest nadmiernie sympatyczny osobnik" – powiedziała sędzia. Z kolei według przesłuchań świadków – kolegów ze szkoły – trudno wnosić, że jest to człowiek zdolny do zabójstwa. Wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku jest nieprawomocny.
Sprawą zajęło się Archiwum X
Przypomnijmy, że do zbrodni doszło 10 lipca 2004 roku na terenie masywu leśnego Leśnictwa Uniradze (woj. pomorskie) przy drodze Gołubie-Stężyca na Kaszubach. 47-letnia Urszula B. została uduszona w lesie podczas zbierania grzybów.
Oskarżony o zbrodnię został zatrzymany w 2021 roku, po tym, gdy sprawą zajęła się grupa Archiwum X. Dariusz P. - w chwili zbrodni - miał 16 lat, a ofiara była matką jego kolegi.
Czytaj więcej: Urszula, matka sześciorga dzieci, zginęła w lesie. Oskarżony o zabójstwo miał ukończone 15 lat, gdy doszło do zbrodni
Po zatrzymaniu Dariusz P. usłyszał zarzut zabójstwa pokrzywdzonej poprzez uduszenie. Nigdy nie przyznał się jednak do morderstwa matki kolegi.
Prokuratura zażądała 12 lat pozbawienia wolności i 100 tys. zł zadośćuczynienia dla męża zamordowanej. Obrońca Dariusza P. domagał się uniewinnienia.
Autorka/Autor: ng/tok
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk