Zawieja w stanie Nebraska całkowicie przysypała samochód z kierowcą w środku. Akcja ratunkowa była wyjątkowo trudna ze względu na brak widzialności. Gdyby nie odrobina szczęścia, strażacy mogliby przegapić wyłaniającą się ze śniegu rękę kierowcy.
Do zdarzenia doszło w zeszłym tygodniu w okolicach miasta Wahoo w stanie Nebraska. Nad regionem szalała wtedy burza śnieżna. Ochotnicza straż pożarna z Wahoo raz po raz wyjeżdżała, by pomóc kierowcom uwięzionym na zaśnieżonych drogach. Koordynację działań ratunkowych utrudniały przerwy w dostawie prądu i usług komórkowych.
Zerowa widzialność
Strażakom najbardziej zapadła w pamięć jedna akcja. Do biura szeryfa zadzwonił kierowca, którego samochód został całkowicie przysypany przez śnieg. Auto znajdowało się w pobliżu autostrady nr 92, gdzie występowała najsilniejsza zawieja, a widzialność była niemal zerowa. Pomimo trudnych warunków i zmęczenia, strażacy wyruszyli na pomoc mężczyźnie. Pogoda im nie sprzyjała - kilkukrotnie przejechali wzdłuż wskazanego odcinka autostrady i nie zauważyli nawet fragmentu samochodu. Podczas jednego z przejazdów jeden z ratowników dostrzegł jednak niewielki ruch.
- Zobaczyłem tylko ruszający się śnieg. Nagle wyłoniła się ręka - opowiadał strażak. - Pod śniegiem był ogromny pikap, ważący trzy czwarte tony, całkowicie zagrzebany.
Za pomocą specjalistycznego sprzętu udało się odkopać drzwi pojazdu i uwolnić mężczyznę. Strażacy przyznali, że gdyby nie udało im się znaleźć kierowcy w tamtym momencie, prawdopodobnie nigdy nie wróciłby do domu.
Źródło: CNN, First Alert 6
Źródło zdjęcia głównego: 2025 Cable News Network All Rights Reserved