- Rozważając wszystkie za i przeciw nie widziałem i nie widzę potrzeby wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Takie rozwiązanie miałoby więcej wad niż zalet - powiedział wojewoda pomorski Dariusz Drelich. Jak dodał, taki stan wprowadziłby więcej utrudnień dla mieszkańców. Zupełnie innego zdania jest marszałek Mieczysław Struk.
Mieszkańcy Pomorza wciąż walczą ze skutkami nawałnic, które przeszły nad Polską w nocy z piątku na sobotę. Pozrywane dachy, zniszczone uprawy, tysiące powalonych drzew - taki krajobraz zostawiła po sobie gwałtowna wichura.
W obliczu tak wielkiego dramatu mieszkańcy m.in. Rytla i gminy Sulęczyn apelują o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. Ten można wprowadzić na wniosek wojewody. Decyzję taką może również podjąć Rada Ministrów.
- Nie wystąpiłem z takim wnioskiem dlatego, że nie widziałem i nie widzę takiej potrzeby. Wziąłem pod uwagę wszystkie za i przeciw. Byłoby więcej utrudnień dla mieszkańców niż zalet z wprowadzenia stanu klęski żywiołowej - powiedział TVN24 Dariusz Drelich, wojewoda pomorski. - Musimy brać pod uwagę, że jest to pewien stan wyjątkowy, który nakłada pewne obowiązki i ograniczenia dla mieszkańców, dla obywateli - tłumaczył.
"Nawet bez ogłoszenia stanu klęski udało się uzyskać pomoc"
Przedstawiciel rządu zapewnia, że działania wszystkich służb, które pracują przy usuwaniu skutków nawałnicy, są dobrze skoordynowane. Jego zdaniem nie ma potrzeby, by wprowadzać zmiany.
- Działania są dobrze skoordynowane. Nawet bez ogłoszenia stanu klęski udało się uzyskać pomoc od wojska. Sztaby powiatowe i gminne wszędzie działają przez całą dobę. Jest mnóstwo wolontariuszy. Siły i środki na terenie województwa pomorskiego są dopasowane do potrzeb - tłumaczył Drelich.
Zupełnie innego zdania jest marszałek województwa pomorskiego, który dzisiaj również odwiedził poszkodowanych.
- Moim zdaniem są podstawy ku temu, by taki stan wprowadzić. Gdyby taka potrzeba została dostrzeżona to już pierwszego i drugiego dnia pojawiłoby się tu wojsko. Ale my nie mamy tutaj bezpośredniego wpływu - powiedział Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego.
Wystarczyło kilkanaście minut
W nocy z piątku na sobotę nad Polską przetoczyły się gwałtowne nawałnice. Niszczycielską siłę wichury najbardziej odczuli mieszkańcy województwa pomorskiego i wielkopolskiego. W ciągu jednej nocy zginęło 6 osób, w tym 5 na Pomorzu.
Wielki dramat rozegrał się w powiecie chojnickim, gdzie w miejscowości Suszek wiatrołomy zniszczyły obóz harcerzy z Łodzi. Zginęły tam dwie dziewczynki, a kilkadziesiąt osób było rannych. Od soboty trwa usuwanie szkód jakie wyrządziły gwałtowne burze.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze