Policjanci przesłuchali kierowcę i pasażera porsche, które w sobotę wjechało w przystanek autobusowy w Gdańsku. Mężczyźni po wszystkim uciekli, a we wtorek zgłosili się na komisariat. Obaj po przesłuchaniu zostali zwolnieni.
Do zdarzenia doszło w sobotę tuż przed godziną 21. Jak ustaliła policja, kierujący porsche najprawdopodobniej stracił panowanie nad samochodem, uderzył w barierkę i zatrzymał się na wiacie przystankowej przy ulicy Myśliwskiej w Gdańsku.
Po wszystkim kierowca i pasażer uciekli z miejsca zdarzenia.
- W wyniku tego zdarzenia lekkiego uszczerbku na zdrowiu doznała jedna osoba. Jej stan nie zagrażał życiu. Kobieta mimo tego została przewieziona do szpitala na badania - mówi asp. sztab. Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Zgłosili się na komisariat
Na miejscu zdarzenia pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza. Policjanci przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia, rozmawiali ze świadkami i zabezpieczyli ślady. Okoliczny teren sprawdzał też przewodnik z psem tropiącym. W końcu udało się ustalić kierowcę.
- W wyniku swojej pracy policjanci nawiązali kontakt z pełnomocnikiem jednego z mężczyzn, który pojawił się wraz z nim na komisariacie. 42-letni mieszkaniec Gdańska kierował autem. Po przesłuchaniu został zwolniony - dodał Chrzanowski.
Później na komisariat zgłosił się także pasażer porsche. Jak poinformował Chrzanowski, 46-latek potwierdził, że to on jest właścicielem pojazdu.
Kierowca i właściciel porsche zostali przesłuchani w charakterze świadków. Śledczy ustalają, dlaczego uciekli z miejsca wypadku. Po zebraniu całości materiału sprawa trafi do prokuratury.
- Prokurator oceni materiał pod kątem dowodowym i przyjmie kwalifikację prawną czynu - podsumowuje policjant.
Źródło: TVN24 Gdańsk/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24