Sąd apelacyjny skazał Daniela M. za zabicie żony na 25 lat więzienia. Mężczyzna przez lata powtarzał, że żona wyjechała i zostawiła go z niespełna roczną wówczas córką. Po 19 latach policjanci znaleźli ciało kobiety pod ceglaną podłogą piwnicy domu, w którym kiedyś mieszkało małżeństwo. W pierwszej instancji mężczyzna usłyszał wyrok 15 lat więzienia.
Jak przekazała Joanna Organiak, rzeczniczka prasowa Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, na poczet orzeczonej kary sędzia zaliczył oskarżonemu okres tymczasowego aresztowania od 24 kwietnia 2017 roku do 30 września 2020.
Wyrok pierwszej instancji Daniel M. usłyszał 2 października 2019 roku, w dniu rocznicy śmierci swojej żony Angeliki. Sąd Okręgowy w Słupsku skazał go wtedy na 15 lat więzienia za morderstwo, a za wyłudzenie alimentów na córkę w kwocie ponad 14,8 tys. zł - na 2 lata. Wymierzył mu karę łączną - 15 lat pozbawienia wolności.
Apelację od wyroku zapowiedziały wówczas obie strony. Prokuratura domagała się dla Daniela M. dożywocia, obrona chciała uniewinnienia. On sam podczas procesu nie przyznał się do zabójstwa.
Orzeczenie sądu apelacyjnego jest prawomocne, przysługuje od niego jedynie kasacja w Sądzie Najwyższym.
"Stopień winy jest bardzo wysoki, stąd 25 lat to kara sprawiedliwa"
Sąd Apelacyjny w Gdańsku przyznał, że proces w tej sprawie był oparty na poszlakach. Podkreślił jednak, że sąd pierwszej instancji bardzo drobiazgowo zbadał sprawę i - przyjęty przez ten sąd – łańcuch dowodowy był zwarty, logiczny i nie było w nim żadnych luk. W ocenie sądu 15 lat więzienia było w tym przypadku karą zbyt łagodną.
- Stopień winy jest bardzo wysoki, stąd 25 lat to kara sprawiedliwa – orzekł sąd apelacyjny. Sąd pierwszej instancji przyjął, że kobieta została zamordowana drugiego października 1998 roku i była to zbrodnia zaplanowana. Daniel M. po powrocie z pracy do domu miał udusić swoją żonę wcześniej przygotowanym kablem elektrycznym. Potem miał zaprosić znajomych, ale tylko do kuchni, by nie budzić śpiącej córki, a zyskać dla siebie alibi. Gdy goście poszli w przekonaniu, że żona oskarżonego wyjechała do rodziny do Piły, włożył jej zwłoki włożył do torby podróżnej, umieścił w pozostałościach średniowiecznej studni w piwnicy, a po jakimś czasie wylał tam betonową posadzkę. Mężczyzna zgłosił 18 października zaginięcie żony, a dzień później wystąpił do sądu z pozwem o rozwód, który ostatecznie został orzeczony, z jednoczesnym wnioskiem o zasądzenie alimentów od żony na rzecz ich małoletniej córki.
Prokuratura Okręgowa w Słupsku wszczęła w połowie kwietnia 2017 roku śledztwo w sprawie zabójstwa po ustaleniach dokonanych przez pracowników sekcji kryminalnej Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku oraz funkcjonariuszy tzw. policyjnego Archiwum X, badających niewyjaśnione sprawy sprzed lat.
24 kwietnia 2017 roku w piwnicy domu, w którym po zaginięciu żony wciąż mieszkał Daniel M., znaleziono pod posadzką szczątki kobiety. Tego samego dnia mężczyzna został zatrzymany przez policję, a dwa dni później usłyszał zarzut zabicia byłej żony. Wyniki badań DNA znalezionych szczątków potwierdziły z prawdopodobieństwem sięgającym 99 proc., że to zwłoki żony oskarżonego. W chwili śmierci miała 20 lat.
Źródło: TVN24/PAP