O tym, że sytuacja dzieci na oddziałach psychiatrycznych jest zła eksperci alarmują od dawna. Dziś, po tym, jak na oddział dla dorosłych trafiła 15-latka i tam najprawdopodobniej została zgwałcona przez dorosłego pacjenta, mówi się już o katastrofie. W gdańskim szpitalu trwa kontrola, lekarze mówią: dość, powołano więc sztab kryzysowy.
Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku, popularnie zwanym szpitalem na Srebrzysku, zapowiadają masowe zwalnianie się z pracy. Na razie odmówili pełnienia dyżurów na izbie przyjęć.
Po gwałcie, do którego miało dojść w placówce w ubiegłym tygodniu, trwają kontrole Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego i Narodowego Funduszu Zdrowia. Swoje postępowanie prowadzi też prokuratura.
Sytuacja jest tak napięta, że w poniedziałek, 17 czerwca, w szpitalu zebrał się sztab kryzysowy powołany przez Pomorski Urząd Marszałkowski.
Jeden szpital, dziewięć tysięcy pacjentów
Z dyrekcją szpitala i lekarzami spotkała się wicemarszałek Agnieszka Kapała-Sokalska, dyrektor departamentu zdrowia Urzędu Miasta Tadeusz Jędrzejczyk, Jerzy Karpiński, dyrektor wydziału zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego i konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii Blanka Brancewicz.
- Lekarze skarżą się na obciążenie pracą. Na przykład na dyżurze na 50 chorych są dwie pielęgniarki i jeden lekarz (na cały szpital - red.), co stwarza ogromne ryzyko – zaznacza Jerzy Karpiński, dyrektor wydziału zdrowia Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
I dodaje: - Szpital obejmuje swoją opieką półtoramilionową trójmiejską aglomerację i to stwarza ogromne obciążenie. Lekarze obawiają się konsekwencji prokuratorskich i innych, bo ich praca wymaga zupełnie innego podejścia. Zajmują się pacjentami trudnymi.
Już na początku tego roku dyrekcja szpitala alarmowała, że po odejściu pięciu lekarzy pozostało ich zaledwie 20. Jednocześnie w szpitalu leczy się 349 osób, a rocznie na izbę przyjęć trafia dziewięć tysięcy pacjentów.
"Realne ryzyko"
Na poniedziałkowym spotkaniu sztabu kryzysowego nie zapadły żadne ustalenia – strona samorządowa poprosiła na razie lekarzy, by wstrzymali się z wypowiedzeniami do przyszłego tygodnia. Wtedy ma zostać zaproponowane rozwiązanie sytuacji. Jednym z pomysłów jest odciążenie placówki przez inne szpitale w regionie poprzez przejęcie ostrych dyżurów.
- Istnieje realne ryzyko, że dalszy brak systemowych rozwiązań, w tym odpowiedniego finansowania szpitali psychiatrycznych, doprowadzi do jeszcze większego kryzysu związanego z jednej strony z brakiem miejsc na oddziałach, z drugiej z brakiem lekarzy dyżurujących w szpitalach - mówi nam Michał Piotrowski, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego.
W związku z tym Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego skierował w poniedziałek pismo do prezesa NFZ, raz jeszcze wnioskując o pilną interwencję w sprawie zmian w zakresie finansowania i standardów opieki psychiatrycznej - przekazał Piotrowski.
W środę ma się odbyć kolejne spotkanie samorządowców i dyrektorów trójmiejskich szpitali w tej sprawie.
Pacjent z zarzutami
Do zdarzenia, które jeszcze bardziej skomplikowało sytuację w szpitalu, doszło w nocy z 5 na 6 czerwca 2019 roku na oddziale dla dorosłych. Przebywała na nim 15-latka – zgodę na to, by była wśród dorosłych miała dać matka dziewczyny, ponieważ nie było miejsca na oddziale dziecięcym (jest tam tylko 35 łóżek, a już przebywa 41 osób).
Jak informowała prokuratura, nastolatce podane zostały środki nasenne. To wykorzystać miał 25-letni pacjent szpitala, który, według śledczych, zakradł się do sali, w której spała wraz z inną kobietą, a potem miało dojść do gwałtu. Rano o sprawie policję powiadomił ordynator oddziału.
W sobotę 25-latek został doprowadzony do prokuratury. – Postawiono mu zarzut doprowadzenia do innej czynności seksualnej i obcowania płciowego. Mężczyzna nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień – relacjonowała Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Sąd zgodził się na areszt dla niego, ale w warunkach szpitalnych, ze względu na jego stan zdrowia. Grozi mu do 12 lat więzienia.
"Musimy odmawiać, a oni nam grożą, że się zabiją"
O dramatycznej sytuacji w szpitalach psychiatrycznych słychać już od kilku lat. W kwietniu tego roku prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski zapowiedział kontrolę w placówkach zajmujących się najmłodszymi cierpiącymi na choroby psychiczne, bo - jak stwierdził - "w tym temacie zmierzamy do katastrofy".
15 stycznia tego roku prof. Barbara Remberk, konsultant krajowy ds. psychiatrii dzieci i młodzieży mówiła w Sejmie: "Brak miejsc w szpitalach, brak zaplecza ambulatoryjnego, zagrożonych zamknięciem jest kilka ośrodków w kraju. Mamy problem z kadrą, a warunki pracy są nie do zniesienia. Musimy odmawiać pacjentom z myślami samobójczymi przyjęcia, bo brak miejsc, a oni nam grożą, że się zabiją".
- Liczba zamkniętych oddziałów będzie rosła lawinowo - podkreślała Remberk w rozmowie z reporterem Polska i Świat TVN24 w marcu tego roku. - Ponieważ leczenie pacjenta kosztuje więcej niż otrzymujemy za to pieniędzy z NFZ, to na przykład na moim oddziale (w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie) im ciężej pracujemy, tym mamy większą stratę - tłumaczy.
Największym problemem placówek, poza brakiem pieniędzy, jest brak odpowiedniej liczby specjalistów. W całym kraju jest ich jedynie 416. Chętnych do pracy psychiatrów dziecięcych brakuje.
Według danych Eurostatu, pod względem liczby samobójstw na 100 tys. mieszkańców w grupie wiekowej 15-19 lat Polska zajmowała w 2015 roku czwartą pozycję wśród krajów Europy (po Litwie, Islandii i Estonii). W 2017 roku policja odnotowała 730 prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży w Polsce i aż 116 śmierci samobójczych.
Zamiast szpitali opieka domowa
Minister zdrowia Łukasz Szumowski nie udaje, że problemu nie ma i już w ubiegłym roku zwiększył wydatki na psychiatrię dziecięcą. Ma również, jak deklaruje, plan na reformę.
Jak tłumaczył w marcu tego roku wiceminister zdrowia Zbigniew Król, nowy model ma przenieść ciężar opieki nad dziećmi z problemami psychicznymi na poradnie psychologiczne, także przyszkolne, i opiekę domową. - Trzeba odejść od formuły, gdy pierwszy kontakt dziecka z problemami psychicznymi jest z lekarzem psychiatrą już w izbie przyjęć lub na oddziale szpitala, ponieważ brakuje dostępu do opieki w poradniach - mówił.
Rok temu powołano specjalny zespół, który przygotowuje zmiany. Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że nowy model opieki psychiatryczno-psychologicznej dzieci ma ruszyć we wrześniu tego roku. Ale szczegółów, co miałoby się zmienić, wciąż brak.
Psychiatrię dziecięcą zdecydowała się także wesprzeć Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Na sprzęt i szkolenia przeznaczy prawie dziewięć milionów złotych. - Mamy cały plan zakupów, poczynając od mebli szpitalnych, które po prostu mogą zmienić cały obraz tego miejsca, kończąc na czymś ważnym, co się nazywa testami. Są testy, szkolenia, niezwykle pomagające przy pracy na tych oddziałach - zapowiedział Jerzy Owsiak.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24