Koniec procesu studentki Julii Landowskiej, która krzyczała "j...ć PiS" podczas Strajku Kobiet w Gdańsku w 2020 roku. Sąd ostatecznie uznał ją za winną, ale odstąpił od wymierzenia kary.
Sąd uznał, że "kluczowe znaczenie mają okoliczności w jakich doszło do popełnienia tego czynu". - Kobieta działała w ramach publicznego protestu, w obronie i godności i praw kobiet prezentując odmienne stanowisko dot. prawa aborcyjnego. Doznawała wielu emocji bezsilności, bezradności, rozpaczy - tłumaczył asesor wydający wyrok. Jednocześnie uznał, że "słowo ma charakter nieprzyzwoity, co oznacza, że jest sprzeczne z normami społecznymi, wyrażające pogardę, brak szacunku, aroganckie".
W styczniu 2022 roku Sąd Rejonowy w Gdańsku uznał Julię za winną naruszenia art. 141 kodeksu wykroczeń, czyli używania słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym. Sąd wymierzył jej karę grzywny w wysokości 50 zł.
Teraz w piątek w apelacji utrzymał ten wyrok, ale odstąpił od wymierzenia kary. Oskarżonej ani jej obrońcy nie było na sali rozpraw. Pojawiły się za to koleżanki, które zakładały z nią fundację oraz protestowały przed biurem PiS.
Julia Landowska jest jedną ze współorganizatorek manifestacji na rzecz praw kobiet, m.in. protestu “Zajmijcie się pandemią”, a także zbiorowych demonstracji. Jest też współzałożycielką Fundacji Widzialne. W sierpniu 2021 roku usłyszała zarzuty dotyczące jednego z protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w 2020 roku.
Trzyletni proces studentki medycyny
- My tak samo jak Julia byłyśmy na ulicy i skandowałyśmy różne hasła. Jestem w szoku. Uznanie Julii winną za to, że krzyczała na ulicy "j**** PiS" nie mieści się w głowie, bo dobrze wiemy, że wiele osób to krzyczało i wiele osób było na ulicy. Wybranie Julii i jej skazanie jest związane z tym, że państwo chce zastraszyć i chce powiedzieć kolejnym osobom, które będą myślały o tym, żeby protestować, że następnym razem to one zostaną uznane za winne - stwierdziła Julianna Łoboda z Fundacji "Widzialne".
Proces trwał 3 lata. W opinii Łobody, ten wyrok, to sygnał od partii rządzącej, że tego typu zachowania są niedopuszczalne i będą wyciągane z nich konsekwencje. - Wielokrotnie prawnik Julii i sama Julia mówili, że tu nie chodzi o karę, bo karą było 50 zł, ale nam chodzi o wolność słowa i pokazanie, w jakim miejscu znajdowały i znajdują się kobiety - podkreśliła Julianna Łoboda.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24