Ponad dwadzieścioro dzieci, które ewakuowano w listopadzie z rodzinami z Mariupola i Donbasu rozpoczęło w poniedziałek naukę w polskiej szkole w Stawigudzie (woj. warmińsko – mazurskie). Dla uczniów z Ukrainy przewidziano dodatkowe godziny polskiego, które pomogą im przełamać barierę językową. Z dziećmi spotkała się minister edukacji – Anna Zalewska.
Minister towarzyszyła dzieciom w poniedziałek rano w pierwszej drodze do szkoły. Do podstawówki i gimnazjum w Stawigudzie Anna Zalewska przyjechała razem z dziećmi autobusem z ośrodka w Rybakach, gdzie od dwóch tygodni mieszkają Polacy sprowadzeni ze wschodniej Ukrainy. - Jeden z uczniów był smutny, ale przez drogę porozmawialiśmy i już w porządku - mówiła szefowa MEN po wyjściu z autobusu.
Zalewska powiedziała dziennikarzom, że dzieci trochę się denerwują, ale i tak mniej niż ich rodzice. Jak oceniła, poradzą sobie w polskich szkołach. Każdym z nowych kolegów ma zaopiekować się jeden z miejscowych uczniów. - Ja jestem tutaj, bo słyszałam, że dzieci mają swoich małych opiekunów i chciałam właśnie tym opiekunom podziękować. Powiedzieć, jak ważni są dla nas i dla tych dzieci - podkreśliła.
Minister spotkała się z dyrektorami szkół i władzami gminy Stawiguda (Warmińsko-Mazurskie). Odwiedzi też rodziców uczniów w ośrodku wypoczynkowym w Rybakach. Mówiła, że chce "poznać realia" i "sprawdzić, czy dzieci są zaopiekowane".
Obawiają się bariery językowej
Większość rodziców uczniów z Ukrainy przyznawała, że ich dzieci obawiają się trochę bariery językowej i tego, czy zrozumieją swoich nowych nauczycieli. Dlatego - jak mówili - liczą na pomoc ze strony miejscowych uczniów.
Dzieciom repatriantów szkoły zapewnią dodatkowe dwie godziny polskiego w tygodniu. W razie potrzeby uczniowie będą mogli korzystać z zajęć wyrównawczych. Zostaną również objęci opieką poradni psychologiczno-pedagogicznej.
"Tutaj nauczyciele są bliżej uczniów"
Nie wszystkie dzieci miały tremę przed pierwszą lekcją. - Wiem, że wszystko będzie dobrze - zapewniła Zofia Skaskiewicz, która rozpoczęła naukę w drugiej klasie gimnazjum. Jak podkreśliła nowa szkoła jest inna niż ta, do której uczęszczała na Ukrainie. - Tutaj nauczyciele są bliżej uczniów - zauważyła.
Rozpoczynają naukę w polskich szkołach
Z ośrodków w Rybakach i Łańsku na Warmii, gdzie od dwóch tygodni mieszkają Polacy sprowadzeni ze wschodniej Ukrainy osiemnaścioro dzieci ma uczyć się w Szkole Podstawowej w Stawigudzie, a sześcioro uczniów w Publicznym Gimnazjum w Stawigudzie.
Dla dziesięciorga dzieci w wieku 5-6 lat przygotowano miejsca w przedszkolu. Najmłodsze mają natomiast uczestniczyć w zajęciach "klubu malucha", który zorganizowano w ośrodku Caritas w Rybakach. Wśród ewakuowanych jest również siedmioro uczniów w wieku ponadgimnazjalnym, którzy mają do wyboru naukę w liceum w Olsztynie lub szkole z ukraińskim językiem nauczania w Górowie Iławeckim.
Szkoły przygotowane na przyjęcie dzieci z Ukrainy
Według warmińsko-mazurskiej kurator oświaty Grażyny Przasnyskiej, szkoły są przygotowane do przyjęcia tych uczniów i mają już doświadczenia związane z pobytem pierwszej grupy uchodźców, która przyjechała do Polski w styczniu tego roku. Wówczas - jak zapewniła - nie było problemów z integracją dzieci z Ukrainy z miejscowymi rówieśnikami. - Mam nadzieję, że i tym razem wszystko ułoży się dobrze - powiedziała.
Uczniowie, którzy zaczynają lekcje od poniedziałku, mają już tornistry, podręczniki i przybory szkolne zakupione przez Caritas z pieniędzy przekazanych przez rząd na program adaptacyjny uchodźców. Książki do pierwszej i drugiej klasy zapewniło kuratorium z tzw. rezerwy podręcznikowej. Część szkolnych wyprawek ofiarowali darczyńcy, np. w ostatni piątek paczki m.in. z piórnikami i zeszytami oraz biało-czerwone opaski i koszulki z polskim godłem przekazał producent "odzieży patriotycznej".
Aklimatyzują się w kraju
149 osób polskiego pochodzenia, w tym 60 dzieci, z rejonów Mariupola i Donbasu na Ukrainie przyleciało do Polski 23 listopada.
Wszyscy ewakuowani zostali objęci programem adaptacyjnym. Przez 6 miesięcy mają zapewniony pobyt w ośrodkach i całodzienne wyżywienie. Zaplanowano, że w tym czasie przejdą aklimatyzację, nauczą się języka i przygotują do osiedlenia w Polsce. - W tym czasie będą mogli załatwić wszystkie sprawy formalno-prawne. Większa część z tych osób deklaruje chęć pozostania w Polsce na stałe - powiedział szef sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą Michał Dworczyk (PiS), który był na Ukrainie i razem z ewakuowanymi przyleciał do Polski.
Tak jak w przypadku osób sprowadzonych w styczniu, również ta grupa będzie uzyskiwać pozwolenia na pobyt stały. Zezwolenie to zrównuje cudzoziemca z obywatelem Polski we wszelkich uprawnieniach, z wyłączeniem praw politycznych. Oznacza to również, że osoby te mogą legalnie mieszkać i pracować w Polsce.
Styczniowa ewakuacja z Donbasu
Osoby ewakuowane w styczniu z Donbasu przez sześć miesięcy miały zapewniony pobyt w ośrodkach i całodzienne wyżywienie. W tym czasie przeszły aklimatyzację, uczyły się polskiego i przygotowywały do osiedlenia w Polsce, a dzieci chodziły do polskiej szkoły. Aby im pomóc, uruchomiono bank ofert, który gromadził informacje o wszelkich formach pomocy, jaką zadeklarują samorządy, instytucje czy osoby prywatne.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze