1,2 tys. związkowców grupy Energa protestowało w Gdańsku. Związkowcy przeszli głównymi ulicami Gdańska przed siedzibę spółki, gdzie złożyli petycję z postulatami.
Organizatorzy przed manifestacją szacowali, że weźmie w niej udział około 2,5 tysiąca pracowników grupy Energa. Według pomorskiej policji, na miejscu było 1,2 tys. związkowców.
Złożyli petycję
Manifestację rozpoczęto o godz. 10.00 przy siedzibie Energi Operator przy ul. Reja. Związkowcy wyposażeni byli we flagi, bębny, gwizdki i transparenty. Na jednym z nich widniał napis: "Cukier krzepi, Energa wykańcza".
Manifestujący przeszli ul. Marynarki Polskiej, Kliniczną, Grunwaldzką aż do siedziby spółki Energa - koło Hali Olivii.
Tam 5 delegatów złożyło petycję z postulatami związkowców.
W przekazanym władzom grupy liście otwartym związkowcy m.in. postulują o zaprzestanie restrukturyzacji firmy i podpisanie porozumienia zabezpieczającego miejsca pracy w Grupie Energa. Związkowcy proszą też o zorganizowanie plenarnego spotkania dotyczącego umowy społecznej.
Nikt z zarządu Energi nie wyszedł do protestujących. Petycję odebrał Mirosław Czapiewski.
"Bez większych incydentów"
Protestujący przeszli główną arterią Gdańska ok. 7 kilometrów. Zajmowali trzy pasy ruchu w stronę Sopotu. Podczas kilkugodzinnego protestu w mieście tworzyły się gigantyczne korki i poważne utrudnienia w ruchu.
Przemarsz zabezpieczały policja i służby porządkowe wyznaczone przez organizatorów.
Aleksandra Siewert z gdańskiej policji poinformowała, że protest przebiegł bez większych incydentów.
W obronie miejsc pracy
Przewodniczący protestu oraz sekcji krajowej energetyki NSZZ "Solidarność", Roman Rutkowski powiedział, że pracownicy boją się o swoje miejsca pracy. Związkowcy sprzeciwiają się zwolnieniom i restrukturyzacji w spółkach grupy. Żądają m.in. gwarancji zatrudnienia do 2022 roku.
- Dzisiaj wyszliśmy na ulice miasta, żeby wykrzyczeć całą prawdę o złej sytuacji pracowników Energi - mówił. - Chodzi o jedno: wyrzucanie ludzi z energetyki, zabieranie im tych wszystkich uprawnień, które mają, żeby ograniczać, oszczędzać, ale tylko na grzbiecie zwykłego pracownika Energii, bo nikt na górze nie oszczędza na swoich kieszeniach - tłumaczył.
Niezadowoleni pracownicy zarzucają koncernowi m.in. nieudolne prowadzenie restrukturyzacji, brak konstruktywnego dialogu społecznego oraz spójnej, przemyślanej polityki właścicielskiej.
"Okazji do spotkań było mnóstwo"
- Okazji do spotkań z zarządem jest mnóstwo. Tylko od stycznia było ponad 140 spotkań ze związkami zawodowymi, podczas których podpisano ponad 80 porozumień. To wystarczająco dużo okazji, by porozmawiać i przekazać postulaty i oczekiwania – ocenił Mirosław Bieliński, prezes Grupy Energa.
Jak tłumaczy, firma musi sprostać oczekiwaniom klientów, więc musi się zmieniać.
- Mamy świadomość, że ponad 80 proc. naszych pracowników jest objęta różnymi umowami społecznymi, które dają wysokie gwarancje związane z czasem pracy i warunkami płacy. Gdyby szukać grupy zawodowej, która jest niezadowolona, to są szefowie związków zawodowych – uważa Bieliński.
- Co jakiś czas pojawia się potrzeba upustu emocji. Ja ten protest rozumiem, ale nie rozumiem tej retoryki, że jest jakieś zagrożenie dla miejsc pracy i że restrukturyzacja powoduje osłabienie firmy – wprost przeciwnie - dodał.
Grupa Energa poinformowała, że średnie wynagrodzenie w firmie w 2012 r. wyniosło ponad 6 tys. zł brutto. Dla porównania podano, że wg. GUS średnia płaca w kraju w ub. roku wynosiła ponad 3,5 tys. brutto.
Zgodnie z umową społeczną, pracownicy mają m.in. dodatkowe świadczenie zdrowotne, zniżkę na prąd, bony świąteczne w wysokości ponad 2 tys. rocznie, premię roczną, tzw. trzynastkę oraz dodatkowy płatny dzień wolny 14 sierpnia z okazji Dnia Energetyka.
80 proc. pracowników ma gwarancje zatrudnienia do 2017 roku.
Władze Gdańska odmawiały
Pierwotnie pikietę zaplanowano na 6 czerwca. Mimo pozytywnej opinii policji, prezydent miasta nie wydał wówczas zgody na protest, tłumacząc swoją decyzję obawą o bezpieczeństwo jej uczestników.
W okolicach kompleksu biurowego, w którym swoją siedzibę ma zarząd Energi, trwa budowa. To zdaniem prezydenta wykluczało możliwość zorganizowania akcji. Powołano się również na opinię Zarządu Dróg i Zieleni, który wykazał, że w tym czasie na trasie planowanego przemarszu panuje duży ruch pieszych.
Wcześniejszy wniosek o zgodę na przeprowadzenie akcji został odrzucony ze względu na to, że na trasie przemarszu była już zaplanowana inna akcja.
Tak wyglądała poprzednia manifestacja pracowników Energi w 2010 roku:
Autor: ws/roody/k//mz / Źródło: TVN24 Pomorze