Obrońcy praw zwierząt i weterynarze oceniają, że sunia jest w fatalnym stanie. Dzięki ich prywatnemu śledztwu udało się namierzyć właścicielkę, Sprawa trafiła do prokuratury. – Nie możemy tego puścić płazem – mówią członkowie stowarzyszenia "Psijaciele".
Psa 15 sierpnia znaleźli policjanci w Witnicy, wsi w Zachodniopomorskiem. Dostali zgłoszenie od kobiety, która przebywała w okolicy na wakacjach. – Pies wymaga natychmiastowej pomocy – twierdziła.
Na miejsce wezwani zostali członkowie Chojeńskiego Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt "Psijaciele". – To był obraz nędzy i rozpaczy. Nie wiedziałyśmy w pierwszym momencie, co z nią zrobić – opowiada Barbara Bakalarczyk ze Stowarzyszenia.
Choroba rozwijała się latami
"Szczotka" - jak ją później ochrzciły opiekunki, straciła prawie całą sierść z powodu zaawansowanego świerzba. Jej ciałko pokryte było pchłami. Była bardzo osłabiona. Nie miała ani jednego zęba.
- Weterynarz z Dębna, który udzielił suni pomocy, powiedział, że nie widział w życiu tak zaniedbanego psa – opowiada. Członkowie Stowarzyszenia stwierdzili, że jeśli pies do kogoś należał, ta osoba musi odpowiedzieć przed sądem za jego zaniedbanie. Stan psa musiał rozwijać się latami.
Rozpoczęli swoje śledztwo, nie czekając na ustalenia policji. Na portalu społecznościowym zaapelowali do mieszkańców okolicy, w której znaleziono psa, o pomoc w namierzeniu właścicieli.
- Zgłosił się do nas pan wraz z rodziną, który rozpoznał Szczotkę. Do właścicieli pojechaliśmy w asyście policji – opowiada Bakalarczyk. Kobieta miała na posesji jeszcze dwa inne psy, które na szczęście nie są chore, choć żyją w małych klatkach.
"O adopcji nawet nie marzymy"
- Na początku właścicielka Szczotki nie chciała się do niej przyznać, potem kilkakrotnie zmieniała wersję wydarzeń: że ją ukradli sąsiedzi, że się zgubiła. Żadna wersja nie trzymała się kupy – twierdzi Bakalarczyk. Obrońcom praw zwierząt udało się dotrzeć do świadków, którzy psa widzieli na posesji kobiety jeszcze dzień przed znalezieniem.
Po kilku dniach kobieta przyjechała do ośrodka Stowarzyszenia w Chojnie z karmą dla Szczotki, która wcześniej nazywała się Zuza i ma około 17 lat. Przyjęła do wiadomości, że sprawa trafiła do prokuratury i będzie musiała wytłumaczyć się z zaniedbania.
Szczotka przechodzi obecnie kurację przeciw pasożytom. Potrwa ona przynajmniej dwa miesiące. Czuje się lepiej i ma apetyt, ale z ludźmi i innymi psami nie nawiązuje na razie bliższego kontaktu. Najlepiej czuje się w swojej ogrodzonej budzie, gdzie głównie śpi. – Na razie nawet nie marzymy, by ktoś ją adoptował – mówi Bakalarczyk.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: tvn24