Mają około 3 tygodni, do ośrodka trafiły odwodnione i niemal bez oznak życia. Trzy malutkie wiewiórki teraz wracają do zdrowia. - Nadal są słabe, ale zaczęły wydawać głośne dźwięki. Coraz lepiej wychodzi im ssanie smoczka, więc i pokarm przyjmują szybciej – opowiada Marzena Białowolska z Fundacji Na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja".
- Zostały chyba przyniesione przez Świętego Mikołaja, bo ktoś zostawił je pod ośrodkiem, nie wiemy kto – opowiada Marzena Białowolska. Jak mówi, trzy małe wiewióreczki były wtedy niespełna dwutygodniowymi oseskami.
– Po ich ciałku chodziły dziesiątki pcheł, były wszędzie wychodziły z buzi, uszu, noska. Wiewiórki były odwodnione, wykazywały minimalne reakcje na dotyk – opisuje. Według niej maluchy albo zostały wyrzucone z dziupli, albo jakiś drapieżnik zjadł matkę i rodzeństwo, a te wiewióreczki zostawił.
Zostaną w ośrodku kilka tygodni
Teraz maluchami opiekują się pracownicy Fundacji Na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja". – Kiedy tu trafiły wypijały ok. 2 mililitrów co 1,5-2 godziny przez całą dobę. Teraz piją co 3 godziny, więc jest lżej. Niestety pchły zostawiły sporo ukąszeń na ich ciałkach. Nadal są słabe, ale zaczęły wydawać głośne dźwięki. Coraz lepiej wychodzi im ssanie smoczka, więc i pokarm przyjmują szybciej – mówi Białowolska.
Wiewiórki zostaną w ośrodku kilka tygodni, kiedy będą karmione mlekiem. - Około 6 tygodnia wprowadzimy też biszkopty namaczane w mleku, trochę twardsze ziarna dyni czy słonecznika. Około 9 tygodnia zostaną dołączone do innych dzikich wiewiórek, gdzie będą dorastały – opowiada.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/ / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja "