21-letnia Amerykanka wsiadła do bydgoskiego autobusu. Jak twierdzi, miała problem ze skasowaniem biletu, dlatego chciała wysiąść. Wtedy podeszli do niej kontrolerzy. Zwykłe sprawdzenie biletu wymknęło się spod kontroli. Doszło do szarpaniny. Każda strona przedstawia teraz swoją wersję. Sprawę badają policja i prokuratura.
Wszystko działo się w czwartek 30 listopada, około 9 rano. Bydgoscy policjanci zostali wezwani do interwencji w autobusie miejskim nr 56. Miało tam dojść do rękoczynów pomiędzy pasażerką a kontrolerami biletów.
- Po przybyciu na miejsce policjanci zastali dwóch kontrolerów biletów, pasażerkę, kierowcę oraz świadków. Po wysłuchaniu relacji tych osób policjanci pouczyli zainteresowanych o możliwym trybie postępowania - mówi podisp. Monika Chlebicz, rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji.
Amerykanka: nazwali mnie "czarnuchem"
21-letnia kobieta weszła do autobusu. Według jej relacji, nie mogła skasować biletu, ponieważ był on pognieciony, a kasownik nie działał prawidłowo.
Kiedy zorientowała się, że biletu nie może skasować, próbowała wysiąść z autobusu. Wtedy podeszli do niej kontrolerzy. Od tego momentu zaczynają się dwie różne wersje - pasażerki i mężczyzn sprawdzających bilety.
- Nie wiedziałam, co się dzieje. Nikt mi tego nie wytłumaczył: gdzie chcą mnie zabrać i po co im moje dokumenty - twierdzi kobieta.
21-latka przekonuje, że została znieważona publicznie. Uważa, że kontrolerzy byli do niej negatywnie nastawieni z uwagi na kolor skóry. - Jeden z mężczyzn mówił tylko, że jestem głupia i użył tego obraźliwego słowa "czarnuch" - mówi.
Amerykanka twierdzi, że kontrolerzy czasowo pozbawili ją wolności i naruszyli jej nietykalność osobistą. Mieli wykręcać jej ręce i ją podduszać.
Kontrolerzy: ta pani od razu nas zaatakowała
Całkiem inną wersję przedstawiają kontrolerzy, którzy byli uczestnikami zdarzenia. Mężczyźni twierdzą, że to kobieta ich zaatakowała.
- Poprosiłem podróżną o bilet. Mówiła po angielsku, dlatego ponowiłem swoja prośbę po angielsku. Stwierdziła, że doskonale musimy wiedzieć, iż nie ma skasowanego biletu. Poprosiłem wtedy o dokument i powiedziałem, że jeżeli nam go nie pokaże, to zadzwonimy na policję. Wtedy ta pani od razu nas zaatakowała - relacjonuje jeden z kontrolerów, który był uczestnikiem zdarzenia.
Według mężczyzn, kobieta uderzyła jednego z nich w twarz i kopnęła w krocze. Drugiemu miała zniszczyć też okulary. Dodatkowo mężczyźni twierdzą, że to ona miała obrażać ich na tle rasowym, mówiąc m.in. o "białych świniach".
Kontrolą biletów w Bydgoszczy zajmuje się firma "Rewizor". Prezes firmy uważa, że jego pracownicy zachowali się w odpowiedni sposób, ponieważ musieli bronić się przed 21-latką, która miała ich zaatakować.
- Nasi pracownicy z ofiar stali się w oczach mediów oprawcami. Na szczęście policja w Bydgoszczy sprawnie prowadzi dochodzenie wyjaśniające i wierzę w to, że prawda wyjdzie na jaw - mówi Paweł Adamiak, prezes firmy „Rewizor”.
Co widać na nagraniu?
W autobusie zamontowany był monitoring. Policjanci zabezpieczyli nagranie. Okazało się jednak, że w tym dniu urządzenie nie pracowało i nie zarejestrowało zdarzenia.
Narzeczony Amerykanki, która była uczestnikiem zdarzenia dostał od jednego z pasażerów nagranie. Widać na nim, jak kontrolerzy zagradzają kobiecie drogę, nie pozwalają jej wstać z siedzenia, jeden przyciska ją ciałem do siedzenia.
W pewnym momencie, gdy pasażerka usiłuje wstać incydent przenosi się na podłogę pomiędzy siedzeniami. Kontroler przygniata kobietę, po czym przysiada na niej. Słychać jak pasażerowie wzywają kontrolerów żeby puścili kobietę.
Kontrolerzy przekonują jednak, że to tylko wycinek rzeczywistości i nie widać na nim początku zdarzenia - czyli, według ich relacji, ataku kobiety.
- Pasażerka była przetrzymywana. Kontrolerzy nie wyprowadzali żadnych ciosów. Prosili o pomoc policję i pasażerów. Jednak ci zamiast pomóc, zaczęli filmować zdarzenie - tłumaczy Adamiak.
Sprawę bada teraz prokuratura
Po całym zajściu, jeszcze tego samego dnia, dwaj kontrolerzy zgłosili się do komisariatu policji Bydgoszcz-Szwederowo. Złożyli zawiadomienie o uderzeniu ich przez kobietę, a także uszkodzeniu kurtki i okularów.
Policjanci w niedzielę rano pojechali do pasażerki autobusu. Kobieta oświadczyła wtedy, że rozważa złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na jej szkodę. Jednak nie chciała tego zrobić od razu.
21-latka złożyła w końcu doniesienie do bydgoskiej prokuratury. Domaga się podjęcia śledztwa w tej sprawie.
- Policja pod nadzorem prokuratury wszczęła dochodzenie po zawiadomieniu Amerykanki w związku z incydentem z udziałem kontrolerów w jednym z autobusów komunikacji miejskiej w Bydgoszczy - poifnormował Włodzimierz Marszałkowski z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Funkcjonariusze zabezpieczyli nagranie z internetu, przedstawiające fragment zajścia w autobusie. Prowadzone są też przesłuchania znanych świadków zdarzenia.
Policja w niedzielę zaapelowała do osób, które były świadkami zajścia w autobusie, w tym osób, które nagrywały je telefonami komórkowymi o kontakt osobisty lub telefoniczny z komisariatem Bydgoszcz-Błonie, który prowadzi postępowanie.
Znana jest nam sytuacja związana z Amerykańską obywatelką, która miała miejsce w Bydgoszczy 2 grudnia. Rozumiemy, że lokalne władze badają to wydarzenie. Ze względu na amerykańskie przepisy o ochronie prywatności niestety nie możemy udzielić więcej informacji. pic.twitter.com/ZCzYcBUehM
— US Embassy Warsaw (@USEmbassyWarsaw) 5 grudnia 2017
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: TVN24/PAP