Młody bóbr wpadł do niezabezpieczonej studzienki w lesie w okolicy Bartoszyc (woj. warmińsko-mazurskie). Co prawda przeżył upadek z wysokości do 2,5 metra, ale nie potrafił samodzielnie wyjść z dołka. Wspinaczka po betonowych ściankach nie wchodziła w grę. Pomogli mu strażacy.
Bóbr pewnie marnie by skończył w głębokiej studzience, gdyby nie dwie spacerowiczki, które go dostrzegły i wezwały pomoc.
Na ratunek gryzoniowi ruszyli leśnicy z Zarzecza i strażacy z Bartoszyc (woj. warmińsko-mazurskie).
Wystraszony, ale cały i zdrowy
Niespełna 15 minut po zgłoszeniu na miejscu pojawili się strażacy. Łapanie bobra gołymi rękami "zakrawałoby na szaleństwo". Dlatego ratownicy użyli specjalistycznej pętli. Całą akcję widać na nagraniu jednego ze strażaków.
- Bobra trzeba było bezpiecznie odłowić i to udało nam się zrobić. Nie wiemy, jak długo zwierzę było w studzience. Wydawało nam się, że jest wycieńczone, ale kiedy już je wyciągnęliśmy szybko czmychnęło do lasu - opowiada Marek Wojczulanis, rzecznik Straży Pożarnej w Bartoszycach.
Na nagraniu strażaków widać, że bóbr był wystraszony, ale cały i zdrowy.
W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o bobrze z Ełku, którego do "domu" podwieźli strażnicy miejscy:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/mś / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: | Ireneusz Harhaj