500 zł mandatu dostał 30-letni mieszkaniec powiatu lęborskiego, który samochodem wjechał na zamknięty dla ruchu Trakt Królewski na gdańskim Starym Mieście i przeciskał się między turystami. Kosztowną przejażdżkę 30-latka zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu.
30-latek wjechał na ulicę Długą w Gdańsku wieczorem w ostatni dzień Jarmarku świętego Dominika, kiedy były tam największe tłumy. Kierowca nie zwracając uwagi na znaki próbował przecisnąć się między turystami.
- Intruza dostrzegł na deptaku patrol straży miejskiej. Gdy samochód zatrzymał się na wysokości Ratusza Głównego Miasta, strażnicy podeszli do kierowcy. Ten nie umiał jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czemu jedzie deptakiem, na którym obowiązuje zakaz ruchu pojazdów – opowiada Wojciech Siółkowski ze Straży Miejskiej w Gdańsku.
Jak dodaje, 30-latek tłumaczył jedynie, że jedzie do swej dziewczyny, która ma na jarmarku stoisko i najwyraźniej pomylił ulice. - Na szczęście jechał powoli więc nikomu nic się nie stało – podkreślił Siółkowski.
"Był arogancki i opryskliwy"
Został ukarany mandatem, choć według strażników próbował bagatelizować popełnione przez siebie wykroczenie. - Był arogancki i opryskliwy. Upierał się, że mandat w wysokości pięciuset złotych to zbyt sroga kara. Sugerował, że wystarczy mu pouczenie – mówi starszy strażnik Maja Gmińska z Referatu Dzielnicowego I.
Strażnicy pomogli mu bezpiecznie zjechać w jedną z bocznych uliczek i opuścić gdańską starówkę.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/sk / Źródło: TVN24 Pomorze