Na zdjęciu uśmiechnięta nastolatka ze szkolnym świadectwem. Matka pisze o niej: "duma, największa chluba". Fotografia szybko zbiera kilkadziesiąt lajków.
Pod nią roi się od komentarzy z gratulacjami. Z tego chóru wyróżnia się jeden: "Mamo, ile razy mam cię prosić, żebyś tego nie robiła?".
Matka odpisuje radośnie: "Wolnoć Tomku na swoim Facebooku", nic sobie nie robiąc z niezgody córki na publikację jej wizerunku.
W mediach społecznościowych przez lata widziałam dziesiątki takich obrazków i uwag pod nimi: "Tato, przecież cię prosiłam", "Mamo, nie możesz wstawiać swoich zdjęć zamiast moich?".
- Zastanawiam się, jak rozgoryczone są dzieci, które muszą się komunikować z rodzicem w komentarzach w mediach społecznościowych, bo nic innego nie pomaga. Przecież widać od razu, że to nie pierwsza rozmowa na ten temat - komentuje Aleksandra Rodzewicz, pedagożka z wieloletnim doświadczeniem, ekspertka główna do spraw szkoleń państwowego Instytutu Badań Edukacyjnych. Rodzewicz była 21 czerwca gościnią festiwalu literackiego Non Fiction w Gdyni. To tam rozmawiałam z nią o tym, jak chronić prywatność dziecka w dobie social mediów i szybkiego rozwoju sztucznej inteligencji.
Ten wizerunek jest jak zagrożony gatunek - wymaga szczególnej ochrony. Skąd to przekonanie? Z raportu "Cyfrowy ślad dziecka" państwowego instytutu badawczego NASK z 2021 roku wynika, że 81 proc. dzieci poniżej drugiego roku życia ma już cyfrowy ślad w postaci zdjęć opublikowanych w internecie przez rodziców.
To kwestia, nad którą warto się pochylić w ostatnich dniach roku szkolnego, nim sieć zaleją zdjęcia dzieci i nastolatków - ze świadectwami, kwiatami, koleżankami i kolegami ze szkolnych ławek. A później wakacyjne - z egzotycznych wycieczek, interesujących muzeów, plaży i szczytów.