Pacjent w szpitalu w Tromso umierał i jedynym, co mogło go uratować, było płucoserce z odległego o 800 kilometrów szpitala w Trondheim. Sprawa wydawała się beznadziejna, bo transport urządzenia do chorego normalnymi sposobami zająłby wiele godzin, na co nie było czasu. Na pomoc przyszło wojsko, dysponujące najszybszymi samolotami w Norwegii.