Nie mam pretensji do pani wicepremier Szydło, bo jej to położono, natomiast ktoś, kto wpadł na pomysł, że wypracujemy w ciągu dwóch miesięcy nowy model sposobu wynagradzania, szedł absolutnie na konflikt - ocenił w TVN24 prezes ZNP Sławomir Broniarz. Jak dodał, rząd "zaproponował rozwiązanie, które nie tylko poirytowało nauczycieli, ale które jest groźne dla systemu oświaty". W niedzielę wieczorem nauczyciele i strona rządowa mają usiąść do ostatnich rozmów przed zaplanowanym na poniedziałek strajkiem.
W niedzielę wieczorem w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie mają odbyć się rozmowy ostatniej szansy przedstawicieli strony rządowej z centralami związkowymi poświęcone sytuacji w oświacie. Jeżeli obie strony nie dojdą do porozumienia, 8 kwietnia w poniedziałek nauczyciele rozpoczną bezterminowy strajk.
Termin zapowiedzianego protestu zbiega się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja powinny rozpocząć się matury.
"Dramatyczna sytuacja małych szkół"
O planowanym strajku i o piątkowych propozycjach rządu mówił w niedzielę we "Wstajesz i weekend" w TVN24 prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
- To jest pytanie, dlaczego rząd w piątek zaproponował rozwiązanie, które nie tylko poirytowało nauczycieli, ale które jest groźne dla systemu oświaty - mówił, odwołując się do oferty przedstawionej przez wicepremier do spraw społecznych. Beata Szydło zaproponowała podniesienie pensji przy jednoczesnym zwiększeniu pensum, czyli godzin, jakie nauczyciele muszą spędzić na prowadzeniu lekcji. Według strony rządowej pensum wzrosłoby w dwóch wariantach: do 22 i do 24 godzin.
Zwrócił uwagę, że zwiększenie pensum mogłoby odbić się między innymi na jakości nauczania.
- To jest dramatyczna sytuacja małych szkół, tak zwanych szkół jedno- i dwuciągowych, gdzie nauczyciel uczy fizyki, chemii w czasami dwóch, trzech szkołach. Jeżeli jemu podniesie się etat, to będzie uczył w pięciu szkołach - tłumaczył szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"Nie mam pretensji do pani Szydło"
Jak dodał Broniarz, "to jest także pytanie o to, jaka będzie jakość edukacji w sytuacji, gdy nauczycielem będzie osoba niebędąca specjalistą".
- Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie nauczyciel będzie musiał być fizykiem, chemikiem, matematykiem. To jest rzecz trudna do zrozumienia - podkreślił szef ZNP.
- Ja nie mam pretensji do pani [wicepremier, Beaty - przyp. red.] Szydło, bo jej to położono, natomiast ktoś, kto wpadł na pomysł, że wypracujemy w ciągu dwóch miesięcy nowy model [sposobu wynagradzania nauczycieli - red.], szedł absolutnie na konflikt - ocenił gość TVN24.
"Presja ze strony posłów, administracji, księży"
Prezes ZNP we "Wstajesz i wiesz" mówił także, że niektórzy protestujący nauczyciele poddawani są presji, by nie przystępować do strajku. Wspominał o "kilku czy kilkunastu szkołach, które się wycofają [ze strajku - przyp. red.] wystraszone działaniami posłów, administracji, księży". Jak dodał, "są do tego zaprzęgnięte całe instytucje".
- Państwowa Inspekcja Pracy robiła różne szkolenia, gdzie wprost nakazywała strajk w czasie ośmiu godzin zajęć, który miał wystraszyć nas, nauczycieli. Administracja samorządowa kwestionowała legalność tego strajku, niektórzy posłowie na Podkarpaciu indywidualnie zwracali się również przeciwko temu protestowi - wyliczał prezes ZNP.
"Szkoły i przedszkola będą puste"
Broniarz pytany był również, jak może wyglądać sytuacja w szkołach 8 kwietnia w poniedziałek rano, kiedy według zapowiedzi związkowców ma ruszyć nauczycielski strajk. - Jutro o godzinie 8 rano, jeśli nie dojdziemy do porozumienia i nie będzie czasu na ogłoszenie tego porozumienia, szkoły i przedszkola będą puste - odpowiedział.
- Tam, gdzie odbędzie się strajk, nauczyciel jest zobowiązany, poprzez ustawę, do powstrzymania się od pracy, nie realizuje żadnych czynności dydaktycznych, opiekuńczych, wychowawczych, nie ma też żadnego wsparcia w sensie administracyjnym - tłumaczył.
- Nie można woźnej, która strajkuje, zmusić do tego, żeby ona otwierała czy zamykała szkołę i pełniła inne czynności, które do tej pory były jej przypisane w zakresie jej zadań, bo ona strajkuje - podkreślił szef ZNP.
Broniarz wyjaśniał, że w tych placówkach, gdzie tylko część nauczycieli będzie strajkować, grupa niestrajkujących nauczycieli ma za zadanie zaopiekować się dziećmi, które przyjdą do szkoły.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego odniósł się również do zapowiedzi samorządów, które przedstawiają różne możliwości opieki nad dziećmi tym rodzicom, którzy nie będą mogli zostać z nimi w domu. - Apel samorządowców, żeby rodzice nie przyprowadzali dzieci [do szkół - przyp. red.] wynikał z faktu, że są szkoły, które w stu procentach zadeklarowały gotowość do strajku - mówił. - Nie chodzi nam o narażanie dziecka na jakiekolwiek niebezpieczeństwo - przekonywał gość TVN24.
"Pani minister próbuje ratować sytuację, której w dużej mierze jest sprawczynią"
Broniarz wspomniał również o nowelizacji rozporządzenia zakładającego możliwość powołania do zespołu nadzorującego przebieg egzaminów dodatkowych nauczycieli spoza szkoły, w której egzamin jest przeprowadzany.
- Myśmy napisali pismo do pani minister, a potem do pani premier, zwracając uwagę na to, że rozporządzenie ministra edukacji w sprawie egzaminatorów i egzaminów jest błędne - wyjaśniał.
Jak tłumaczył dalej, "podobne pismo wystosował Rzecznik Praw Obywatelskich, który mówi, że nie każdy, kto ma kwalifikacje pedagogiczne, może być egzaminatorem, że to rozporządzenie ma całą masę wad formalnych".
Szef ZNP argumentował, że takie rozporządzenie powinno się ukazać do 10 września w roku poprzedzającym te egzaminy.
- A my mówimy na trzy dni przed egzaminami, zmienimy konie w biegu i powiemy tak: osoba skazana prawomocnym wyrokiem sądowym, usunięta z zawodu nauczyciela, która ma kwalifikacje pedagogiczne, może być egzaminatorem - ironizował Broniarz, odnosząc się do zapisów rozporządzenia.
- No nic bardziej błędnego - ocenił. Jak wskazywał, egzaminatorem musi być osoba, która jest związana stosunkiem pracy.
- Zdajemy sobie sprawę, że pani minister [edukacji, Anna Zalewska - red.] próbuje ratować sytuację, której w dużej mierze jest sprawczynią - przyznał prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"Szkoda, że edukacja nie została ujęta w żadnej z 'piątek Kaczyńskiego"
Szef ZNP dopytywany był również, czy widzi szanse, aby niedzielne wieczorne negocjacje nauczycielskich związkowców ze stroną rządową zakończyły się porozumieniem.
- Formalnie strajk został ogłoszony przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i tylko związek jest władny to powstrzymać. Ale w momencie, w którym rozmawiamy, nie ma żadnych przesłanek, żadnych okoliczności, żadnych informacji, które dawałyby nam powód w ogóle do rozpatrywania tego elementu - przyznał.
- Szkoda, że dzisiejsze rozmowy będą toczyły się z pewnym znakiem zapytania, bo nie mamy informacji, co strona rządowa położy na stole. Rozmowy zyskałyby na merytoryczności, gdybyśmy wcześniej dostali te materiały - argumentował.
- Szkoda, że edukacja nie została ujęta w żadnej z "piątek Kaczyńskiego - przyznał, odnosząc się do obietnic socjalnych Prawa i Sprawiedliwości.
Szydło: pan Broniarz jest głuchy na argumenty
Broniarz mówił również o tym, jak może rozwinąć się sytuacja podczas niedzielnych negocjacji.
- Jeśli rząd chce wygasić protest, to nasza propozycja leży od dwóch tygodni na stole. Jeżeli ktokolwiek ustępuje, to my, a strona rządowa zaognia sytuację. Problem polega na tym, że zlekceważyliśmy jako państwo edukację - stwierdził.
Na te słowa zareagowała wicepremier Beata Szydło. Zamieściła w internecie komentarz do słów prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"Rząd chce porozumienia, m.in. wzrostu płac nauczycieli. Zaproponowaliśmy nowy kontrakt społeczny. Strajk w czasie egzaminów uderza w uczniów. Pan Broniarz jest głuchy na te argumenty. W mediach przesądza o strajku przed rozmowami. To nie pomaga" - napisała Szydło na Twitterze.
Rząd chce porozumienia, https://t.co/k2axOkGdrY. wzrostu płac nauczycieli. Zaproponowaliśmy #nowykontraktspołeczny. Strajk w czasie egzaminów uderza w uczniów. Pan @Broniarz jest głuchy na te argumenty. W mediach przesądza o strajku przed rozmowami. To nie pomaga
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) 7 kwietnia 2019
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ ZE SŁAWOMIREM BRONIARZEM:
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24