Znaleziona w bagażniku. Matka: nie powiedziałam nikomu, że ją urodziłam


Matka dziewczynki znalezionej w bagażniku auta w południowo-zachodniej Francji udzieliła wywiadu telewizji TF1. Kobieta przyznała, że ukryła istnienie dziecka przed światem - urodziła je w domu, w samotności i nikomu o tym nie powiedziała. - Żyłam w kłamstwie - stwierdziła. Zapewniła, że miała z córką "szczególną relację", ale nie była w stanie zajmować się nią tak jak trójką pozostałych dzieci.

Niespełna dwuletnia dziewczynka została znaleziona 25 października w bagażniku samochodu, który jej matka oddała do naprawy w warsztacie. Mechaników zaniepokoiły odgłosy wydobywające się z bagażnika; gdy go otworzyli, ujrzeli zupełnie nagą dziewczynkę. Dziecko było wychudzone i leżało we własnych odchodach. Policja poinformowała, że dziewczynka prawdopodobnie żyła w samochodzie od urodzenia. Historia wstrząsnęła Francją. Sama matka, kobieta o imieniu Rose, powiedziała w wywiadzie dla TF1, że jej córka, którą nazwała Serena, urodziła się 24 listopada 2011 roku. Kobieta urodziła dziecko w domu, sama przecięła pępowinę i nie zgłosiła nigdzie tego faktu. Ukryła go nawet przed własnym mężem. - Później położyłam ją i obudziłam inne dzieci (ma ich jeszcze trójkę - red.), przygotowałam je do wyjścia do szkoły, tak jakby nic się nie wydarzyło - opowiada. Dla mnie to nie było dziecko, które właśnie się urodziło - dodaje.

"Zamknęłam się w kłamstwie"

- Nie mogłam o tym mówić. W dniu porodu nikomu nic nie powiedziałam, następnego dnia też nie. Zamknęłam się w kłamstwie - powiedziała. Jak dodała, Serena nie przebywała przez cały czas w bagażniku, ale w pokoiku w domu, "do którego nikt ie wchodził". Według matki, dziecko nie płakało ani nie hałasowało. - Ale każdy mógł do niej wejść - mówi. - Wstawałam przed wszystkimi domownikami, schodziłam na dół nakarmić ją i zostawałam z nią przez chwilę. Potem zajmowałam się innymi dziećmi. W nocy, gdy wszyscy spali, kładłam się obok, mówiłam do niej, puszczałam muzykę. Mówiłam, że ją kocham. Nasza relacja była szczególna - opowiadała kobieta.

"Nie była maltretowana"

- Jak dla mnie ona nigdy nie była maltretowana, ale nie mogłam opiekować się nią tak jak innymi dziećmi, chociaż próbowałam utrzymać ją przy życiu - dodała. Zarówno ona, jak i jej mąż, zostali zatrzymani pod zarzutem znęcania się i niezapewniania odpowiedniej opieki. Dziewczynka przebywa obecnie w szpitalu. Według lekarzy, jest opóźniona w rozwoju psychicznym i fizycznym. Najprawdopodobniej nigdy nie nadrobi już tych zaległości.

Autor: /jk / Źródło: sudouest.fr