Rosną napięcia wokół sukcesji po 93-letnim przywódcy Zimbabwe, Robercie Mugabe. Zwolniony w poniedziałek ze stanowiska wiceprezydent kraju Emmerson Mnagagwa zapowiada powrót do kraju i walkę o władzę.
Przywódca Zimbabwe Robert Mugabe musi zmierzyć się z największym politycznym rywalem w ciągu ostatnich dwóch dekad. W poniedziałek zwolnił ze stanowiska wiceprezydenta Emmersona Mnagagwę. Polityk zapowiedział jednak, że będzie walczyć o prezydenturę z autorytarnym prezydentem, który rządzi krajem od 37 lat.
"Wrócę do Zimbabwe"
93-letni przywódca Zimbabwe odsunął ze stanowiska swojego długoletniego przeciwnika, wskazując na jego jego "przejawy nielojalności". Reuters podaje, że Mugabe podjął decyzję o zwolnieniu po konsultacji z lokalnymi uzdrowicielami i szamanami.
Nagłe usunięcie Mnangagwy, który był faworytem do sukcesji po Mugabe, odczytywane jest jako wzmocnienie pozycji pierwszej damy Grace Mugabe, która została faworytką do przejęcia władzy.
75-letni Mnangagwa, który walczył u boku z Mugabe w czasie wojny partyzanckiej i został później szefem obrony, przebywa w "bezpiecznym miejscu" w sąsiedniej Republice Południowej Afryki, a niebawem ma dotrzeć do Johannesburga. Jak tłumaczył, zbiegł z kraju w trosce o własne życie. - Wrócę do Zimbabwe, żeby pokierować państwem - podkreślił w oświadczeniu były wiceprezydent. Chris Mutsvangwa, szef związku weteranów wojennych Zimbabwe, powiedział dziennikarzom w Johannesburgu, że Mnangagwa ma zamiar poprowadzić kampanię na rzecz przywrócenia demokracji w kraju. Brytyjski "Guardian" przypomina, że kombatanci wojen z lat 70. stanowili kluczowe wsparcie dla rządzącego Mugabe. Brytyjska gazeta wskazuje, że nigdy wcześniej Mugabe nie musiał mierzyć się z przeciwnikiem wywodzącym się z tego samego środowiska. Ten bezprecedensowy przypadek może stanowić realne zagrożenie władzy dla środowiska prezydenta Zimbabwe - ocenia dziennik.
Rywalizacja z pierwszą damą
Napięcia w kraju rosną w związku z pogarszającą się sytuacją gospodarczą oraz walką o przejęcie władzy po 93-letnim przywódcy. Odsunięcie z kręgu najbliższych współpracowników Mnangagwy umacnia pozycję 52-letniej pierwszej damy, Grace Mugabe.
Jak informuje "Guardian", pierwsza dama nie cieszy się popularnością w Zimbabwe. Jej wizerunek został naruszony po zarzutach o pobicie modelki, którą zastała w towarzystwie swoich synów w jednym z luksusowych apartamentów w Johannesburgu we wrześniu tego roku.
Zasłaniając się immunitetem dyplomatycznym, Grace Mugabe opuściła RPA bez postawienia zarzutów w eskorcie policji. Sama pierwsza dama Zimbabwe zaprzecza wszelkim nadużyciom. Doniesienia o ekstrawaganckich zakupach, w tym nieruchomości w RPA czy luksusowych samochodów także szkodzą jej wizerunkowi. W tym tygodniu w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia jednego z synów Mugabe, który wylewa butelkę szampana na luksusowy zegarek wart dziesiątki tysięcy dolarów w jednym z nocnych klubów.
Mutsvangwa powiedział, że Grace Mugabe jest "szaloną kobietą", która zdobyła władzę tylko dzięki małżeństwu.
- Ona jest przypadkiem chorej psychicznie kobiety. Teraz zmusza starego i kochającego męża, żeby przekazał jej władzę. To oburza cały naród - powiedział szef kombatantów Zimbabwe. Brytyjski dziennik podkreśla, że konflikt między Mnangawą i Grace Mugabe był gorzki i publiczny. "W zeszłym miesiącu, pierwsza dama, która przewodniczy lidze kobiet partii rządzącej Zanu-FF, publicznie zaprzeczyła, że stała za próbą otrucia jej rywala" - pisze "The Guardian".
Autor: tmw//kg / Źródło: The Guardian, Reuters