Niemcy mają nowego prezydenta

Aktualizacja:

Były szef MSZ Frank-Walter Steinmeier został w niedzielę wybrany prezydentem Niemiec. Decyzję podjęło Zgromadzenie Federalne, które obradowało od południa. Steinmeier zastąpi na tym stanowisku Joachima Gaucka.

- Żyjemy w burzliwych czasach, a świat sprawia wrażenie, jakby miał się rozpaść - mówił Steinmeier. - Gdy w innych częściach świata drżą fundamenty, my musimy tym mocniej tych fundamentów bronić.

- Czyż to nie wspaniałe, że te Niemcy, nasza trudna ojczyzna, dla wielu ludzi na świecie stały się kotwicą nadziei? - pytał prezydent-elekt. Niemcy są jego zdaniem nadzieją dla innych, ponieważ są przykładem na to, że "możliwa jest zmiana na lepsze", że "po wojnie możliwy jest pokój, po podziale pojednanie, a po ideologicznym szale polityczny rozsądek".

- Potrzebna jest nam odwaga do zachowania tego, co posiadamy: wolności i demokracji w zjednoczonej Europie. Chcemy i musimy bronić tych fundamentów - powiedział Steinmeier.

Wybrany w pierwszej turze

61-letni socjaldemokrata jest dwunastym prezydentem RFN.

Steinmeier został wybrany już w pierwszej turze głosowania. W głosowaniu poparło go 931 z 1253 elektorów. Do zwycięstwa wystarczyłoby 631 głosów.

Steinmeier był wspólnym kandydatem koalicji partii chadeckich CDU/CSU oraz SPD. W głosowaniu poparli go także elektorzy Zielonych i liberalnej FDP. Socjaldemokrata jest od lat najpopularniejszym niemieckim politykiem.

Nowy prezydent przejmie 18 marca obowiązki po swoim poprzedniku - Joachimie Gaucku, który ze względu na wiek zrezygnował z ubiegania się o reelekcję.

Steinmeier był dwukrotnie, w latach 2005-2009 i od 2013 do końca stycznia br., szefem niemieckiej dyplomacji w koalicyjnych rządach Angeli Merkel. Z wykształcenia prawnik, związany był wcześniej przez wiele lat z Gerhardem Schroederem, premierem Dolnej Saksonii i kanclerzem Niemiec w latach 1998-2005.

Rywale bez szans

Konkurenci Steinmeiera nie mieli szans. Kandydat lewicy Christoph Butterwegge zdobył 128 głosów, przedstawiciel antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec Albrecht Glaser - 28, sędzia Alexander Hold - 25, a przedstawiciel partii Piraci Engelbert Sonneborn - 10.

Zgromadzenie Federalne zebrało się w południe w siedzibie Bundestagu w Berlinie. Gremium powoływane w celu wyboru prezydenta składa się z 1260 osób - w połowie z posłów do Bundestagu i takiej samej liczby elektorów nominowanych przez przedstawicielstwa ustawodawcze (landtagi) 16 krajów związkowych tworzących Republikę Federalną Niemiec.

Koalicja rządowa partii chadeckich CDU/CSU i SPD dysponowała w Zgromadzeniu Federalnym ogromną przewagą - miała 923 głosy.

Gratulacje od Dudy

Prezydent Andrzej Duda pogratulował Frankowi-Walterowi Steinmeierowi.

"Serdeczne gratulacje dla nowego Prezydenta RFN, Franka-Waltera Steinmeiera!" - napisał na Twitterze Duda. Prezydent gratulacje złożył także po niemiecku.

Nie tylko Steinmeier

Steinmeier nie był jedynym kandydatem ubiegającym się o najwyższy urząd w państwie. Lewica nominowała bezpartyjnego socjologa Christopha Butterwegge, związanego od lat z uniwersytetem w Kolonii. 66-letni naukowiec zajmuje się problemami biedy i wykluczenia w Niemczech.

Butterwegge przyznawał, że nie miał szans na zwycięstwo, chciał jednak wykorzystać kampanię do propagowania swoich idei. Jego zdaniem przepaść między biednymi a bogatymi w Niemczech stale się pogłębia, co grozi wybuchem społecznych niepokojów. Na znak protestu przeciwko liberalnym reformom rządu Gerharda Schroedera, socjolog wystąpił w 2005 roku z SPD. Jest zwolennikiem zastąpienia NATO systemem zbiorowego bezpieczeństwa z udziałem Rosji.

O fotel prezydenta walczyli też kandydat antymigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD) Albrecht Glaser oraz znany z popularnej audycji telewizyjnej poświęconej problemom wymiaru sprawiedliwości sędzia Alexander Hold. 74-letni Glaser, były członek CDU, jest wiceprzewodniczącym AfD - partii domagającej się zmiany polityki migracyjnej i upatrującej w islamie największe zagrożenie dla Niemiec. Hold jest bawarskim samorządowcem, związanym z lokalnym ugrupowaniem Wolni Wyborcy.

Ograniczona rola prezydenta

Niemiecki prezydent pełni przede wszystkim funkcje reprezentacyjne - jego pozycja w systemie politycznym jest znacznie słabsza niż we Francji czy Polsce. Jego rola nie jest jednak wyłącznie symboliczna. Głowa państwa bada przyjęte przez parlament ustawy pod kątem zgodności z konstytucją i może je wstrzymać, odsyłając do Trybunału Konstytucyjnego.

Głównym orężem prezydenta Niemiec są przemówienia. Politycy do dziś odwołują się do przemówienia Richarda von Weizsaeckera wygłoszonego 8 maja 1985 roku z okazji 40. rocznicy zakończenia II wojny światowej, w którym prezydent wbrew dominującym ocenom nazwał zakończenie wojny "dniem wyzwolenia" dla Niemców.

- 8 maja był dniem wyzwolenia. Uwolnił nas wszystkich od pogardzającej człowiekiem narodowosocjalistycznej dyktatury - powiedział wówczas prezydent.

Równie znany jest apel niedawno zmarłego Romana Herzoga, aby "potrząsnąć" Niemcami, czy też powiedzenie Christiana Wulffa, że "islam należy do Niemiec".

Autorzy niemieckiej konstytucji uchwalonej w 1949 roku celowo ograniczyli rolę i kompetencję głowy państwa, aby zapobiec w przyszłości powtórce sytuacji z lat 30. ubiegłego stulecia, gdy dysponujący szerokimi kompetencjami prezydent Paul von Hindenburg utorował drogę do władzy Hitlerowi.

Obecnie blisko 70 proc. Niemców opowiada się za przywróceniem powszechnych wyborów prezydenta, jednak żadna z liczących siwe politycznych sił nie planuje zmian.

Autor: AG,pk/sk,rzw / Źródło: PAP, Reuters, Focus