Zginęli podczas zamieszek. "Morderstwo z premedytacją"

Aktualizacja:
Chcieli bronić dzielnicy
Chcieli bronić dzielnicy
Reuters
Chcieli bronić dzielnicyReuters

Brytyjska policja rozpoczęła śledztwo ws. śmierci trzech mężczyzn, którzy zginęli potrąceni przez samochód, gdy w nocy z wtorku na środę w brytyjskim Birmingham trwały zamieszki. BBC twierdzi, że mężczyźni chcieli bronić swojej dzielnicy przed demolującymi miasto chuliganami. Policja jest jednak innego zdania.

Do zdarzenia doszło na stacji benzynowej w centrum miasta około godziny pierwszej czasu miejscowego - poinformowała w środę policja. Trzej ciężko ranni mężczyźni zmarli w nocy po przewiezieniu do szpitala.

Zamordowani samochodem

W momencie uderzenia przez samochód wszyscy mężczyźni stali na chodniku. Kierowca pojazdu celowo zjechał z drogi i ze znaczną prędkością staranował ludzi. Sprawa traktowana jest jako zabójstwo z premedytacją, a nie nieszczęśliwy wypadek drogowy.

Ofiary to 20-letni Haroon Jhar i dwaj bracia Abdul Nasir i Shazad Ali w wieku 31 i 30 lat. Zginęli wkrótce po wyjściu z meczetu. Shazad Ali ożenił się przed kilkoma miesiącami. Jego żona jest w czwartym miesiącu ciąży.

Policja zabezpieczyła w pobliżu miejsca zdarzenia samochód i zatrzymała podejrzanego mężczyznę. Funkcjonariusze wszczęli dochodzenie ws. morderstwa. Jak podała policja, zdarzenie nie miało bezpośredniego związku z zamieszkami, podczas których w Birmingham zatrzymano we wtorek 109 osób.

Pospolite ruszenie

Jak donoszą media, mężczyźni należeli do lokalnej grupy samoobrony powstałej spontanicznie w celu obrony meczetu i lokalnych sklepikarzy przed atakami młodocianych napastników rabujących mienie.

Sanitariusze relacjonują, że kiedy przyjechali na stację, zebrało się tam już około 80 osób. Również pod szpitalem, do którego przewieziono rannych, zgromadziło się około 200 przedstawicieli "społeczności azjatyckiej" - pisze BBC.

Ubiegłej nocy przez Birmingham i inne miasta Wielkiej Brytanii przetoczyła się kolejna fala zamieszek. Doszło do podpaleń sklepów, rabunków i ostrych starć z policją. Spokojnie było w Londynie, gdzie skierowano dodatkowe oddziały policji.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters