Rok temu "zielone ludziki" podbili Krym Reuters Archive
- Okupanci na Krymie proponowali mi 100 tysięcy dolarów za zdradę Ukrainy – powiedział na antenie ukraińskiej telewizji 1+1 dowódca batalionu piechoty morskiej w Teodozji na Krymie, podpułkownik Dmytro Deliatycki. Rok temu odpierał szturm żołnierzy rosyjskich.
Ok. 300 żołnierzy rosyjskich (nazywanych "zielonymi ludzikami") ruszyło szturmem na jednostkę Dmytra Delatyckiego pod koniec marca ubiegłego roku. Zaatakowali ją z morza i powietrza. Dowódca batalionu, który utrzymywał blokadę przez ponad 20 dni, trafił do niewoli.
- W komendzie wojskowej w Sewastopolu przetrzymywali mnie przez cztery doby, w pojedynczej celi. Nie pozwalali mi zasnąć. Świecili w oczy jaskrawymi lampami. Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa próbowała mnie przekupić. Za zdradę Ukrainy i przejście na stronę Federacji Rosyjskiej proponowała mi 100 tysięcy dolarów - mówił Delatycki, cytowany przez portal telewizji 1+1 tsn.ua.
Stacja informowała, że w areszcie dowódca był bity i poniżany.
Delatycki wyznał, że Rosjanie grozili zarówno jemu, jak i jego rodzinie i że tych gróźb im nie wybaczy.
Podpułkownik opuścił Krym wraz z setką swoich żołnierzy. Służy na kontynentalnej części Ukrainy. Obecnie walczy z prorosyjskimi separatystami w Donbasie.
Jak mówi, z żołnierzami, którzy później zaatakowali jego batalion, odbywali wspólne ćwiczenia i uczestniczyli w defiladach wojskowych z udziałem ukraińskich i rosyjskich okrętów w Sewastopolu.
wideo 2/23
Autor: tas\mtom / Źródło: TSN.ua
Źródło zdjęcia głównego: wiki ( CC BY-SA 3.0) | Anton Holoborodko