Niemiecki zbrodniarz wojenny, 92-letni Josef Scheungraber, nie będzie musiał odbywać kary dożywotniego więzienia. Sąd zwolnił go z odbywania kary za masakrę włoskich cywilów w 1944 roku, z powodu złego stanu zdrowia. - On stracił kontakt z rzeczywistością - powiedział o 92-latku jego adwokat, Gunter Widmaier.
W czerwcu 1944 r., w odwecie za zabicie przez partyzantów dwóch niemieckich żołnierzy, Scheungraber wydał rozkaz zabicia cywilów we wsi Falzano di Corona, niedaleko toskańskiego miasta Arezzo. Dowodził wtedy jako oficer Wehrmachtu 818. batalionem piechoty górskiej.
Niemieccy żołnierze zastrzelili najpierw cztery osoby przypadkowo napotkane na ulicy. Potem, na rozkaz dowódcy, zgromadzili 11 mężczyzn na rynku miejscowości i ustawili ich pod ścianą. Wysadzili w powietrze kościół, plebanię, most i budynki gospodarcze. Po kilku godzinach mężczyzn wpędzono do jednego z budynków, który także wysadzono. Gruzy budynku żołnierze ostrzelali z karabinów maszynowych. Zginęło dziesięciu mężczyzn.
Więzienia nie zobaczył
We wrześniu 2006 r. sąd wojskowy w La Spezia we Włoszech osądził byłego oficera Wehrmachtu zaocznie i skazał na dożywocie za wydanie rozkazu zabicia cywilów. Później monachijska prokuratura - na podstawie zeznań naocznego świadka - oskarżyła Scheungrabera o brutalny mord popełniony z niskich pobudek. Oskarżony nie przyznał się do winy, twierdząc, że w ogóle nie wiedział o masakrze w Falzano. W 2009 r. sąd w Monachium skazał oskarżonego na karę dożywotniego więzienia, ale jego obrońca wniósł o rewizję wyroku. W związku z niskim prawdopodobieństwem ucieczki skazanego zezwolono mu na pozostanie na wolności.
Źródło: PAP