Prokuratura w niemieckim mieście Duisburg postawiła zarzuty dziesięciu osobom w związku z tragicznymi wydarzeniami podczas imprezy Love Parade w 2010 roku. W tłumie bawiących się ludzi wybuchła wówczas panika, która doprowadziła do stratowania 21 osób. Winę za to ma ponosić złe przygotowanie imprezy i nieskuteczne działania służb porządkowych.
W wielkiej imprezie zorganizowanej w Duisburgu w 2010 roku uczestniczyło około 1,4 miliona osób. W części tłumu, który przechodził tunelem na miejsce głównego koncertu, wybuchła panika. Ludzie starali się wydostać kilkoma wąskimi schodami, na których doszło do tragedii. 21 osób zginęło zgniecionych przez tłum. Około 500 zostało rannych.
Skutki niedopatrzeń
Tragedia wstrząsnęła Niemcami. Szybko pojawiły się oskarżenia pod adresem organizatorów imprezy i władz miasta. W efekcie stanowisko stracił burmistrz Duisburga.
W środę prokuratorzy z Duisburga postawili zarzuty łącznie 10 osobom. Cztery to pracownicy firmy prywatnej a pozostała szóstka to pracownicy miasta. Wszyscy brali udział w organizacji imprezy. Wobec sześciu innych podejrzanych, zdecydowano się nie stawiać zarzutów z braku odpowiednich dowodów.
- Są oskarżeni o nieumyślne zabójstwo, nieumyślne spowodowanie obrażeń i nieumyślne spowodowanie obrażeń podczas sprawowania urzędu - oznajmił Horst Bien, szef duisburskiej prokuratury. Śledczy są przekonani, iż oskarżeni popełnili szereg "poważnych błędów" podczas planowania imprezy i wydawania na nią zgody. Kiedy doszło już do tragedii, mieli nie dopełnić swoich obowiązków w organizowaniu akcji ratunkowej.
- Organizatorzy nie uwzględnili dość oczywistego z naukowego punktu widzenia faktu, że przez taki tunel może przejść tylko ograniczona liczba ludzi - wyjaśnił prokurator. Na trasie znajdowały się ponadto obiekty zbudowane bez pozwolenia.
Oskarżonym grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności lub grzywna. Wszyscy zapewniają, że są niewinni. Termin pierwszej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.
Autor: mk//tka/kwoj / Źródło: reuters, pap