"Polityczny foch", który zaczął się na Instagramie


Była rezygnacja, było jej nieprzyjęcie, było trwające kilkadziesiąt godzin napięcie, które zaczęło się w portalu społecznościowym. Skończyło się dojściem do punktu wyjścia. O co chodziło w zamieszaniu z szefem irańskiej dyplomacji? Na pytania tvn24.pl odpowiada Karol Wasilewski, analityk w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

Co się właściwie stało? Karol Wasilewski: - Mohammad Dżawad Zarif 25 lutego opublikował na Instagramie – chyba najbardziej popularnym portalu społecznościowym w Iranie – wiadomość, w której złożył Irańczykom życzenia z okazji Dnia Matki i Dnia Kobiet, a przy okazji podziękował za ostatnie 67 miesięcy (funkcję ministra spraw zagranicznych sprawował od 2013 r.) i przeprosił za wszelkie niedociągnięcia. Trzeba przyznać, że to bardzo oryginalny sposób na złożenie dymisji.

Dlaczego Zarif zdecydował się na złożenie rezygnacji?

Wiele wskazuje na to, że Zarif po prostu strzelił politycznego "focha". Co ciekawe, nie był to pierwszy "foch" w irańskiej polityce – tę zagrywkę polityczną najbardziej spopularyzował Mahmud Ahmadineżad, któremu było zdecydowanie nie po drodze z najwyższym przywódcą Alim Chameneim. Gdy różnice między nimi stały się nie do przezwyciężenia – a jednocześnie Ahmadineżadowi nie uśmiechała się nadmierna uległość wobec Chameneiego – ówczesny prezydent postanowił ostentacyjnie obrazić się na najwyższego przywódcę. Choćby to doświadczenie nakazywało ostrożnie podchodzić do rezygnacji Zarifa.

Jeśli chodzi o przyczyny zachowania Zarifa, w tej chwili najwięcej wskazuje na to, że minister chciał się w ten sposób sprzeciwić pomijaniu ministerstwa spraw zagranicznych w procesie podejmowania decyzji z zakresu polityki zagranicznej (świadczyło o tym choćby jego późniejsze oświadczenie). Znaczące były w tym kontekście okoliczności – do rezygnacji doszło po wizycie w Teheranie Baszara al-Asada, który spotkał się z najwyższym przywódcą, prezydentem Hasanem Rowhanim i generałem Kassemem Solejmanim - najważniejszym generałem w Iranie, dowódcą oddziałów Al-Kuds - a minister spraw zagranicznych został przy tej okazji pominięty. Na taką motywację Zarifa wskazują również słowa Solejmaniego, który później starał się załagodzić sytuację, stwierdzając, że Zarif jest z pewnością najważniejszą osobą, jeśli chodzi o prowadzenie irańskiej polityki zagranicznej.

Ten motyw działania Zarifa można jednak interpretować również szerzej, nieco abstrahując od kontekstu wizyty Asada. W takim przypadku należałoby stwierdzić, że "foch" ministra spraw zagranicznych był wyrazem protestu wobec wpływu czynników pozarządowych na irańską politykę zagraniczną.

Warto wspomnieć też o spekulacjach, które pojawiły się w Iranie wokół politycznej zagrywki Zarifa. Część komentatorów twierdziła, że stało za nią autentyczne zmęczenie ministra spraw zagranicznych – trzeba bowiem pamiętać, że Zarif jest krytykowany przez twardogłowych czy ultrakonserwatywnych polityków, którzy zarzucają mu m.in. nadmierną uległość wobec Zachodu, a jeszcze pod koniec roku przetrwał zainicjowaną przez nich próbę zdjęcia z urzędu.

Niektórzy wskazywali również na inny kontekst tej decyzji – próby ratowania JCPOA przez rząd Rowhaniego, których najnowszym przejawem jest niezwykle kontrowersyjna w Iranie sprawa przyjęcia rekomendacji FATF (Grupa Specjalna ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy). To kwestia o niebagatelnym znaczeniu dla irańskiej gospodarki – jeśli Iran nie przyjmie tych zaleceń, zostanie objęty tzw. obostrzeniami, które jeszcze bardziej pogorszą warunki inwestycyjne. Podczas gdy administracja Rowhaniego popiera ich wprowadzenie – sam prezydent twierdzi, że cieszy się to poparciem najwyższego przywódcy – sprzeciwiają się temu twardogłowi, którzy m.in. wskazują, że utrudni to Iranowi wspieranie lokalnych sojuszników (np. Hezbollahu). W myśl tej teorii zagrywka Zarifa miałaby być obliczona na wzmocnienie jego pozycji politycznej jako ministra spraw zagranicznych rządu Rowhaniego – i zwolennika FATF – i osłabienie oporu twardogłowych wobec rekomendacji FATF.

Jest jeszcze trzecia teoria, która sugeruje, że Zarif, publikując wpis na najpopularniejszym przecież portalu społecznościowym w Iranie, chciał w ten sposób wzmocnić swoją pozycję polityczną w perspektywie wyborów prezydenckich w Iranie w 2021 roku. O ile jednak ta teoria składałaby się w spójną całość, gdybyśmy oceniali ją z politycznego punktu widzenia, o tyle raczej nie pasuje do profilu samego Zarifa, który na tę chwilę raczej nie przejawiał ambicji politycznych.

Dlaczego prezydent Rowhani rezygnacji Zarifa nie przyjął?

Najprostsze wytłumaczenie jest takie, że Zarif jest po prostu najlepszym i najzręczniejszym irańskim dyplomatą, a obecne uwarunkowania wybitnie nie sprzyjają zmianie u sterów resortu. Ponadto wiele wskazuje na to, że wizyta Asada – główny "zapalnik" tej sytuacji – była przygotowywana doprawdy naprędce, co mogłoby nieco osłabić rzekome rozczarowanie Zarifa.

Oczywiście wytłumaczenie byłoby nieco inne, gdybyśmy na poważnie traktowali teorie, że rezygnacja Zarifa była obliczona wyłącznie na wzmocnienie jego pozycji politycznej w kontekście batalii wokół FATF – wtedy należałoby odpowiedzieć, że Rowhani nie przyjął dymisji dlatego, że był to po prostu element ich wspólnej gry. I ostatnia kwestia – minister spraw zagranicznych to jedno z czterech ministerialnych stanowisk, na które szczególny wpływ ma najwyższy przywódca. Ewentualne przyjęcie rezygnacji przez Rowhaniego nic by zatem nie dało, gdyby na dymisję nie wyraził zgody również Chamenei.

Jaka jest pozycja szefa dyplomacji w irańskim układzie władzy? Jaka jest pozycja samego Zarifa w irańskim establishmencie i czy manewr z rezygnacją wzmocni czy osłabi jego pozycję?

Rola ministra spraw zagranicznych być może nie należy do najważniejszych w irańskim systemie politycznym – w dodatku Zarif, jak wspomniałem, jest permanentnie krytykowany przez ultrakonserwatystów, którzy kontestują politykę zagraniczną Iranu pod jego sterami jako nadmiernie uległą i niekorzystną dla państwa – jednak w przypadku Zarifa tę odpowiedź wypada zniuansować. Po pierwsze, Zarif jest uważany za pupilka najwyższego przywódcy. Nic dziwnego, ponieważ – po drugie – mało kto oddał tyle zasług dla wizerunku reżimu. Można wręcz powiedzieć, że to on nadał mu "ludzką twarz" w wymiarze zewnętrznym. Ma to, rzecz jasna, związek z tym, że – po trzecie – to niezwykle zręczny, ujmujący i kompetentny dyplomata. Choć nie brakuje chętnych na jego stanowisko - popularne jest np. przekonanie, że Mahmud Vaezi, szef gabinetu politycznego Rowhaniego, ma takie ambicje - trudno byłoby znaleźć godnego następcę, który potrafiłby tak doskonale służyć i Iranowi, i reżimowi.

Wydaje się, że "polityczny foch" wzmocni Zarifa. Z pewnością nie spowoduje, że generał Solejmani czy szerzej - Strażnicy Rewolucji - nie będą mu się wtrącać do polityki zagranicznej – to założenie nierealne w świetle militarnego zaangażowania Iranu w regionie – jednak to dość wyraźny sygnał dla twardogłowych, że Zarif cieszy się silnym poparciem, również najwyższego przywódcy, w związku z czym najprawdopodobniej minister będzie mógł spokojniej odetchnąć.

Jeśli miałbym wskazać konkretny probierz pozycji Zarifa, zwróciłbym uwagę na kwestię FATF. Może to nie jest miernik doskonały, jednak to, czy starania duetu Rowhani-Zarif w tym zakresie zakończą się pozytywnym rezultatem, z pewnością powie nam więcej o kierunku, w jakim będzie zmierzał Iran - i o tym, kto będzie miał na niego wpływ w najbliższej przyszłości - niż twitterowe analizy, które już pięć minut po publikacji instagramowego postu przez Zarifa twierdziły, że to zwycięstwo ultrakonserwatystów, zła wiadomość dla JCPOA czy pokoju na świecie.

40. rocznica rewolucji islamskiej w Iranie

Autor: Maciej Tomaszewski / Źródło: tvn24.pl