Lider opozycji w Kenii Raila Odinga powiedział dziennikarzom, że hakerzy w nocy włamali się do baz danych centralnej komisji wyborczej i sfałszowali wyniki wtorkowych wyborów prezydenckich, w których zwycięstwo ogłosił już obecny szef państwa Uhuru Kenyatta. Po przemówieniu Odingi doszło do starć w Kisumu, na zachodzie Kenii. Demonstranci twierdzą, że policja do nich strzelała i użyła gazu łzawiącego - podaje agencja AP.
Wypowiadając się na konferencji prasowej, Odinga ocenił, że hakerzy "stworzyli błędy" w bazie danych komisji wyborczej. Wtorkowe wybory nazwał "oszustwem". Zaapelował do swych zwolenników o zachowanie spokoju, dodał jednak: - Nie kontroluję ludzi. Jego zastępca Kalonzo Muyoka powiedział, że opozycja być może ogłosi wezwanie do "działania". Nie sprecyzował jednak, o jakie działania może chodzić. Według ogłoszonych wcześniej w środę wyników (po przeliczeniu głosów z 3/4 lokali wyborczych) dotychczasowy prezydent Kenyatta zdobył we wtorek 55 proc., a jego główny rywal Odinga 44 proc. głosów.
Gaz łzawiący i interwencja policji
Krótko po konferencji prasowej kenijska policja użyła gazu łzawiącego wobec ok. 100 zwolenników Odingi, skandujących "Bez Raili nie ma pokoju". Według obecnego na miejscu świadka, na którego powołuje się Agencja Reutera, nieuzbrojona grupa szybko się rozproszyła.
Natomiast według kenijskiego dziennikarza Freda Ooko, którego cytuje Associated Press, mieszkańcy slumsów Kondele w Kisumu, gdzie doszło do zamieszek, palili opony i blokowali ulice. Dzielnicę Kondele patrolował w środę policyjny śmigłowiec, a na jednej z ulic rozmieszczono dwie ciężarówki z armatkami wodnymi. Położone nad Jeziorem Wiktorii Kisumu, jedno z największych kenijskich miast, to bastion lidera opozycji Raili Odingi.
Jeden z demonstrantów Sebastian Omolo powiedział, że do starć doszło, gdy Odinga skończył przemawiać w telewizji.
W stolicy Kenii, Nairobi, również wyczuwa się napięcie, głównie w slumsach, w których mieszkają zwolennicy opozycji - relacjonuje AFP. Demonstranci wznieśli barykady na głównej ulicy slumsów Mathare. Na miejscu jest policja, nad dzielnicą krąży helikopter. Szef komisji wyborczej Wafula Chebukati zapowiedział, że zarzuty Odingi zostaną zbadane. - Obecnie nie jestem w stanie powiedzieć, czy system został zhakowany - dodał.
Wybory w napiętej atmosferze
Opozycja odmówiła uznania podanych wyników, twierdząc, że zostały sfałszowane. Odinga wskazywał na poważne uchybienia proceduralne, m. in. na brak formularzy, zeskanowanych i podpisanych przez delegowanych do lokali wyborczych obserwatorów partyjnych. Wybory odbywały się w napiętej atmosferze i w warunkach stałego zagrożenia aktami przemocy. Eksperci podkreślają, że wypowiedzi Odingi mogą wywołać rozruchy i protesty jego zwolenników, podobne do tych, do jakich doszło po wyborach w 2007 roku, w których także kandydował Odinga. Zginęło wówczas ponad 1,2 tys. osób. Odinga bez powodzenia kandydował na prezydenta również w 2013 roku. Kenijczycy wybierali we wtorek prezydenta i wiceprezydenta, dwuizbowy parlament, reprezentację kobiet w Zgromadzeniu Narodowym, składającą się z 47 przedstawicielek każdego z kenijskich hrabstw, gubernatorów hrabstw oraz członków 47 rad lokalnych w hrabstwach. Łącznie w wyborach kandydowało ponad 14 tys. osób.
Autor: arw/adso/jb / Źródło: PAP