Mężczyzna zakupił łącznie 64 skrzynie służące do przewozu karabinów. Gdy chciał porąbać jedną z nich, w środku ku swojemu zdziwieniu natrafił na karabinek AK-47, czyli słynnego kałasznikowa. Po przeszukaniu całego swojego świeżo nabytego drewna na opał odkrył kolejne 76 sztuk broni. Na dodatek okazało się, że nabył także 254 magazynki do AK-47 i zapas części zamiennych.
W drodze z fabryki kierowca zdecydował się trochę dorobić na boku i sprzedał skrzynie. Myślał, że są puste. Policjant z Iżewska
Po wyjęciu broni, korzystano z nich podczas transportu różnego rodzaju odpadków z fabryki na wysypisko. Jednak jak się okazało, ktoś nie do końca je sprawdził przed oddaniem prywatnej firmie transportowej, w której pracował 39-latek.
Policja rozpoczęła śledztwo, ale nie z powodu sprzedaży broni rolnikowi, lecz ze względu na podejrzenie, że kałasznikowy nie znalazły się w skrzyniach przypadkowo. Służby podejrzewają, że tym sposobem szmuglowano je z fabryki i sprzedawano na czarnym rynku.
Źródło: BBC News