Zamachy to "lekcja o ograniczonych możliwościach służb bezpieczeństwa"

[object Object]
"Miejsca publiczne stały się jeszcze bardziej niebezpieczne niż kiedyś" - pisze komentator "Guardiana"tvn24
wideo 2/23

Współcześni terroryści zmienili taktykę i atakują kogokolwiek, gdziekolwiek i w jakikolwiek sposób - pisze brytyjski dziennik "Guardian". Zauważa, że jeszcze dekadę temu intencje terrorystów były polityczne, a współcześni zamachowcy nie mają żadnych skrupułów.

"Zamach terrorystyczny w Barcelonie to przykład pozbawionej skrupułów natury współczesnego terroryzmu" - pisze na łamach "Guardiana" Jason Burke. Zdaniem komentatora czwartkowy atak w stolicy Katalonii oraz ostatnie miesiące i lata niosą szereg "gorzkich lekcji" dla służb bezpieczeństwa oraz opinii publicznej.

Publicysta zauważa, że terroryści nie specyfikują celów, a to oznacza, że turyści są zagrożeni. "Dekadę temu islamscy bojownicy próbowali przekazać konkretne wiadomości poprzez przemoc. Losowe ataki na nieuzbrojonych cywilów były uznawane za nieskuteczne, a nawet przeciwskuteczne, w kwestii poparcia opinii publicznej dla świata islamu" - zauważa Burke. Zdaniem komentatora zamach na World Trade Center z 11 września 2001 roku był postrzegany przez Al-Kaidę jako "atak na symbole amerykańskiej siły gospodarczej, politycznej oraz wojskowej", a atak w Madrycie w 2004 roku został przeprowadzony, "aby podkopać hiszpańskie poparcie dla wojskowej interwencji w Iraku i wpłynąć na wynik wyborów".

"Miejsca publiczne stały się jeszcze bardziej niebezpieczne niż kiedyś"

"To zmieniło się. Dokonało tego Państwo Islamskie (IS), które atakuje kogokolwiek, gdziekolwiek i w jakikolwiek sposób" - stwierdza Burke. "Miejsca publiczne stały się jeszcze bardziej niebezpieczne niż kiedyś. Zagrożeni są fani muzyki w Manchesterze, odpoczywający w Nicei, przebywający w pubie w Londynie oraz oczywiście turyści, niezależnie od tego czy robią zdjęcia na Moście Westminsterskim, plaży w Tunezji czy są w samolocie wracającym z Rosji do Egiptu" - dodaje.

Autor przyznaje, że zachodni turyści od lat stanowili cel terrorystów i przypomina krwawy atak w Luksorze w Egipcie w 1997 roku. "Turyści jednak nigdy nie byli pierwszym celem przemocy. Teraz, wygląda na to, że są" - zaznacza Burke. "Ktokolwiek prowadził furgonetkę na Las Ramblas, jednym z najbardziej popularnych miejsc turystycznych na świecie, chciał zabić zagranicznych turystów" - dodaje.

Nie potrzeba specjalnych umiejętności, by wjechać w tłum

Burke zaznacza, że używanie przez terrorystów pojazdów jako broni to nowa taktyka i przypomina o atakach z użyciem samochodu we Francji, Niemczech, Szwecji, Wielkiej Brytanii oraz niedawno w Charlottesville w USA. Komentator uważa, że "terroryści stosują tę taktykę, która okazuje się skuteczna". Jego zdaniem nie potrzeba specjalnych umiejętności żeby wjechać w tłum i nie ma problemu ze zdobyciem pojazdu, a "to powoduje, że samochód, furgonetka czy ciężarówka to idealna broń dla współczesnych terrorystów" - tłumaczy. Autor podkreśla również, że zamachowcy są często tylko inspirowani przez organizacje terrorystyczne, ale nie są ich częścią. Wielokrotnie brakuje im wyszkolenia oraz środków do bardziej wyrafinowanych ataków. Publicysta zauważa, że przez lata hiszpańskie służby bezpieczeństwa były chwalone za profesjonalizm w walce z terroryzmem. Po zamachu w 2004 roku w Madrycie Hiszpania przeznaczyła znaczne środki na agencje wywiadowcze, "tworząc budzącą szacunek zdolność do zbierania informacji oraz działania", ale "to zagwarantowało bezpieczeństwo kraju jedynie przez 13 lat". Zdaniem autora płynie z tego lekcja o ograniczonych możliwościach służb bezpieczeństwa, a "dobra polityka może utrzymać bezpieczeństwo jedynie do pewnego czasu".

Autor: rzw / Źródło: PAP

Raporty: