Opozycja syryjska, w tym były wiceprezydent przebywający na uchodźstwie we Francji, apeluje o międzynarodową interwencję wojskową w Syrii. Miałaby ona położyć kres krwawemu tłumieniu demonstracji antyprezydenckich.
ONZ, cudzoziemskie rządy powinny podjąć poważne kroki w celu zatrzymania syryjskiej machiny wojennej Abdul Halim Chaddam
Chaddam powiedział też, że prezydent Baszar el-Asad "stał się szalony" i "bardzo rozchwiany" za sprawą wydarzeń w kraju i czeka go "ten sam los, jaki spotkał Muammara Kaddafiego".
- Chcemy użyć wszelkich środków wewnątrz kraju i poza nim, by obalić reżim Asada - powiedział przemawiający po arabsku w Paryżu podczas obrad "narodowego komitetu wsparcia syryjskiej rewolucji" (franc. CNSRS) Chaddam. - ONZ, cudzoziemskie rządy powinny podjąć poważne kroki w celu zatrzymania syryjskiej machiny wojennej - dodał.
Apelują o pomoc
O pomoc międzynarodową zaapelowała też w poniedziałek po raz kolejny główna organizacja opozycyjna - Syryjska Rada Narodowa, która skupia lokalne komitety koordynacyjne do walki z reżimem prezydenta Baszara el-Asada. Wskazała głównie na "brutalne akcje syryjskiego reżimu wobec miasta Hims", które "śmiało wystąpić przeciwko władzom".
Według Rady trwające oblężenie tego miasta uniemożliwia dotarcie do niego pomocy medycznej i żywności, a także przeniesienie się ludzi w bezpieczniejsze rejony.
Według ONZ od rozpoczęcia w marcu protestów przeciwko Asadowi w Syrii zginęło ponad 3 tys. osób. Władze twierdzą z kolei, że islamscy bojownicy i gangi inspirowane z zagranicy zabiły 1,1 tys. członków służb bezpieczeństwa.
Źródło: PAP