Trzej rosyjscy dziennikarze, którzy zostali zabici w Republice Środkowoafrykańskiej, mieli zamiar robić zdjęcia kopalni złota Ndassima - podały w czwartek media. Według nieoficjalnych informacji, Rosja porozumiała się z władzami RŚA w sprawie eksploatacji złóż.
Informację o okolicznościach śmierci dziennikarzy przekazał portal Meduza, powołując się na projekt medialny utworzony przez byłego szefa koncernu Jukos Michaiła Chodorkowskiego, z którym współpracowali zabici dziennikarze. Inny niezależny portal, The Bell, podał, że już wcześniej pojawiły się doniesienia o ustaleniach pomiędzy Rosją i władzami RŚA o eksploatacji kopalni Ndassima.
Zbierali informacje o grupie Wagnera
Media rosyjskie, które opisują różne wątki związane ze śmiercią trzech dziennikarzy, powołują się na doniesienia portalu Africa Intelligence na temat domniemanej aktywności Rosji w Republice Środkowoafrykańskiej.
Według tych doniesień najemnicy z prywatnej firmy nazywanej grupą Wagnera pracują w RŚA dla firmy Lobaye Invest, która w tym kraju reprezentuje interesy Rosji. Najemnicy zajmują się przewozem sprzętu wydobywczego ze stolicy RŚA Bangi oraz jego ochroną. Pracownicy Lobaye Invest kontrolują wznowione niedawno wydobycie w złożach diamentów niedaleko Bernego.
Lobaye Invest powołana została przez firmę M-Invest, związaną - według mediów - z biznesmenem Jewgienijem Prigożynem. Tego przedsiębiorcę media w Rosji od dłuższego czasu wiążą z grupą Wagnera, czemu on sam zaprzecza. Nazywany przez media "kucharzem Putina", zbił fortunę na restauracjach, zamówieniach publicznych i kateringu dla dygnitarzy Kremla i ich zagranicznych gości.
W dniu śmierci trzej dziennikarze - Orhan Dżemal, Aleksandr Rastorgujew i Kiriłł Radczenko - mieli jechać do miasta Bambari, położonego na wschód od stolicy RŚA, na spotkanie z pracownikiem ONZ, który miał im pomóc w organizacji zdjęć kopalni złota - podaje The Bell.
Media rosyjskie nadal ujawniają jedynie imię - Martin - domniemanego pracownika ONZ, z którym kontaktowali się Rosjanie. Wcześniej informowały, że dziennikarze wyruszyli w drogę, choć ze względu na późną porę podróż odradzały im lokalne służby. W mediach pojawiła się również informacja, że w trakcie jazdy z nieznanych przyczyn dziennikarze zboczyli około 20 km od wyznaczonej trasy
Dziennikarze nie byli torturowani?
Rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji, Maria Zacharowa, powiedziała w czwartek, że wstępne oględziny nie wykazały na ciałach zamordowanych śladów tortur. W środę wieczorem pojawiły się doniesienia, że dziennikarze nie zginęli natychmiast, gdy ich samochód ostrzelano, ale najpierw zostali pojmani i przesłuchani.
Francuski dziennik "Le Monde" podał, że jeden z Rosjan zginął natychmiast, a później zastrzeleni zostali dwaj jego koledzy. Ta wersja zbieżna jest ze zdjęciem opublikowanym przez portal Palmares Centrafrique, na którym widać ciała dwóch mężczyzn - prawdopodobnie Rastorgujewa i Dżemala - leżące na nadwoziu samochodu terenowego.
Kierowca, który wiózł dziennikarzy i który przeżył napaść, relacjonował początkowo, że samochód ostrzelali uzbrojeni ludzie. Ambasada Rosji w RŚA informowała w środę, że kierowca nadal jest przesłuchiwany.
Napad rabunkowy czy bojownicy?
Dżemal - długoletni korespondent wojenny, reżyser-dokumentalista Rastorgujew i Radczenko, który był ich operatorem, zostali zamordowani w poniedziałek wieczorem. Dziennikarze pojechali do Republiki Środkowoafrykańskiej przygotować materiał o rosyjskich najemnikach z grupy Wagnera. Ambasada Rosji w Republice Środkowoafrykańskiej za główną wersję ataku uważa napad rabunkowy. Lokalne władze oceniały najpierw, że dziennikarze zostali zabici przez partyzantkę Seleka, jednak grupa ta - jak przekazał "Le Monde" - oświadczyła, że jej bojowników nie ma w tym rejonie.
Republika Środkowoafrykańska to jeden z najbardziej niestabilnych krajów Afryki. Rosyjscy najemnicy pojawili się tam - według niezależnych mediów - na początku bieżącego roku. Oficjalnie te informacje nie są potwierdzone. Działalność najemnicza jest w Rosji zakazana.
Autor: jt//rzw / Źródło: PAP