Z miłości do kota uśmiercił Margaret Thatcher


Kanadyjski minister transportu John Baird wywołał incydent dyplomatyczny, gdy zaczął wysyłać swoim znajomym SMS-y o treści "Thatcher umarła" (Thatcher has died). Nie chodziło jednak o panią polityk, ale o jego ukochanego kocura, nazwanego na jej cześć.

Informacja, iż 84-letnia była brytyjska premier zmarła, szybko dotarła do premiera Kanady Stephena Harpera, a SMS Bairda został początkowo potraktowany dosłownie. Wiadomość o śmierci baronessy Thatcher lotem błyskawicy rozeszła się rozeszła się na galowym bankiecie w Toronto, zorganizowanym dla uhonorowania rodzin kanadyjskich wojskowych.

Podczas gdy urząd premiera Harpera przygotowywał projekt depeszy kondolencyjnej, jeden z jego współpracowników zatelefonował do Pałacu Buckingham i do urzędu brytyjskiego premiera na Downing Street, gdzie dowiedział się, że Thatcher żyje i ma się dobrze.

Po wyjaśnieniu zamieszania rzecznik kanadyjskiego premiera Dimitri Soudas miał powiedzieć: Gdyby nie to, że kocur zdechł, to bym go własnoręcznie ukatrupił.