Do sześciu wzrosła liczba potwierdzonych zgonów spowodowanych zakażeniem koronawirusem w USA. Wszystkie te osoby zmarły w stanie Waszyngton na północnym zachodzie kraju - poinformował w poniedziałek Jeff Duchin z wydziału zdrowia hrabstwa King w Seattle. W całych Stanach Zjednoczonych zakażonych jest 100 osób.
W niedzielę informowano o dwóch przypadkach śmiertelnych spowodowanych zakażeniem koronawirusem w USA. W sobotę w Kirkland koło Seattle zmarł mężczyzna po pięćdziesiątce, a w niedzielę - w tamtejszym szpitalu życie stracił 70-latek. Zakażeni mężczyźni byli pensjonariuszami tej samej placówki opiekuńczej.
JAK UNIKNĄĆ ZAKAŻENIA? ZOBACZ WSKAZÓWKI WHO >>>
W poniedziałek liczba zgonów wzrosła do sześciu. - Cztery nowe ofiary śmiertelne to ludzie albo w podeszłym wieku, albo bardzo schorowani. Osoby te również przebywały w domu opieki w Kirkland, gdzie łącznie odnotowano osiem przypadków zakażeń na wszystkie 18, jakie wykryto w stanie Waszyngton - podkreślił doktor Jeff Duchin z wydziału zdrowia hrabstwa King w Seattle. W pobliskim hrabstwie Snohomish obecność koronawirusa została potwierdzona u czterech osób.
CZYTAJ WIĘCEJ: JAK ROZPRZESTRZENIA SIĘ KORONAWIRUS? ZOBACZ MAPY >>>
W ocenie ekspertów medycznych koronawirus mógł od kilku tygodni rozprzestrzeniać się niewykryty na północnym zachodzie USA. Nagły wzrost liczby zakażeń wynika zaś z faktu, że w stanie Waszyngton przeprowadzane są od dwóch dni testy na obecność SARS-CoV-2. Jak wyjaśnił szef federalnej Agencji Kontroli Leków i Żywności (Food and Drug Administration), Stephen Hahn do końca tygodnia około miliona osób w USA przejdzie takie badania.
Dr Duchin z wydziału zdrowia w Seattle podkreślił, że należy się spodziewać wzrostu liczby zakażonych w ciągu najbliższych tygodni. - Traktujemy sytuację bardzo poważnie - zapewnił.
Testy na lotniskach
Mimo wzrostu liczby zgonów i przypadków zakażeń, władze Stanów Zjednoczonych oceniają, że zagrożenie epidemią nie jest wysokie. Podczas poniedziałkowego briefingu w Białym Domu wiceprezydent Mike Pence oświadczył, że na obecnym etapie Biały Dom nie widzi potrzeby ogłaszania alarmu epidemiologicznego, co nie oznacza, że nie są prowadzone intensywne prace mające przeszkodzić w żywiołowym rozprzestrzenianiu się wirusa.
Wiceprezydent Pence zapowiedział w poniedziałek wprowadzenie dalszych restrykcji wizowych, które ograniczą przyjazdy do USA osób z krajów, gdzie odnotowuje się największy wzrost liczby zakażonych.
W przypadku, z którymi Stany Zjednoczone podtrzymują strategiczne partnerstwo i z którymi prowadzona jest ożywiona wymiana turystyczna i biznesowa, jak Włochy czy Korea Południowa, USA zdecydowały o przeprowadzaniu testów na obecność koronawirusa na wszystkich lotniskach w tych krajach. Dopiero potem rejsy będą dochodziły do skutku - zapowiedział Mike Pence.
"Szczepionka może nie być dostępna do końca bieżącego roku"
Wiceprezydent USA podzielił się także wynikami swych rozmów z przedstawicielami największych koncernów farmaceutycznych w USA. Jak podkreślił, "szczepionka może nie być dostępna do końca bieżącego roku, a nawet początków następnego, ale lekarstwa poprawiające stan zdrowia zakażonych pojawią się na rynku jeszcze w czerwcu".
O możliwości przygotowania szczepionki w oparciu o badania, które zakończą się jeszcze w marcu poinformował w poniedziałek dyrektor naukowy koncernu Pfizer Inc, który rozmawiał z prezydentem Donaldem Trumpem i wiceprezydentem Pencem.
Amerykańskie firmy farmaceutyczne stworzą konsorcjum, które pozwoli zespolić wysiłki na rzecz znalezienia remedium na zakażenie nowym koronawirusem SARS-CoV-2 - ujawnił w poniedziałek wiceprezydent Mike Pence.
W ubiegłym tygodniu amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) informowało o 60 osobach, których stwierdzono obecność wirusa, co - jak podkreślono - nie oznacza jeszcze konieczności występowania objawów. W tej grupie były 44 osoby ewakuowane do USA z wycieczkowca Diamond Princess i trzy osoby przybyłe z chińskiego miasta Wuhan, w którym rozpoczęła się epidemia.
Autorka/Autor: asty/adso
Źródło: PAP