Prezydentowi Białorusi Alaksandrowi Łukaszence bardzo odpowiada funkcja gospodarza ważnych wydarzeń i możliwość brylowania wśród najważniejszych tego świata. Lata temu przylgnął do niego przydomek "ostatniego dyktatora Europy", ale - jak zauważa "The Moscow Times" - jego ostatnie wysiłki dyplomatyczne wskazują, że Łukaszenka chciałby zmienić wizerunek i w historii zapisać się jako "wysokiej klasy pacyfista".
Łukaszenka zaprosił "normandzką czwórkę" do rozciągającego się na powierzchni 50 tys. metrów kwadratowych i oddanego zaledwie 2 lata wcześniej Pałacu Niepodległości, okazałej rezydencji w Mińsku.
W środę przy powitaniu serdecznie uścisnął Petra Poroszenkę, wręczył kwiaty Angeli Merkel, z Władimirem Putinem przywitał się po męsku silnym uściskiem dłoni.
Gospodarz podkreślił po zakończeniu obrad, że ich uczestnicy to „zuchy”, bo „kwestie wojny i pokoju decydują się przez całe miesiące, a tu udało się osiągnąć porozumienie o zakończeniu wojny w ciągu zaledwie 16 godzin”.
Podkreślił jednak, że najważniejsze jest rzeczywiste zrealizowanie uzgodnień.
"Moim zadaniem było dostarczać amunicję"
Łukaszenka w czwartek szczycił się swoimi umiejętnościami organizatorskimi i gościnnością, opowiadając reporterom, że osobiście serwował politykom omlety i kawę. Zdradził także, że zwyczajnie nie miał czasu zmrużyć oka w czasie całonocnych, trwających 16 godzin rozmów.
- Jak mogłem spać? Jak można iść na wojnę bez amunicji? - pytał reporterów, słowo "amunicja" odnosząc do jedzenia i napojów. - Moim zadaniem było dostarczać amunicję (jedzenie i napoje - red.). Widzicie, wszystko w Mińsku było na swoim miejscu, każdy miał swoje zadanie.
"Musi rozejrzeć się za sojusznikami"
"The Moscow Times" pisze, że gościnność Łukaszenki może być elementem szerszej strategii. Prezydent bowiem chce "złapać kilka punktów" na Zachodzie.- Łukaszenka od lat próbuje znormalizować stosunki Białorusi z Zachodem - powiedział gazecie Dmitrij Bolkuneck, profesor Moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii. - Był izolowany. Teraz przez kryzys na Ukrainie poczuł bezpośrednie i pośrednie zagrożenie ze strony Rosji dla swojego kraju. Szczególnie jest to widoczne z powodu aktualnej sytuacji gospodarczej Rosji, co sprawia, że zagrożona jest także Białoruś. Musi rozejrzeć się za sojusznikami.Bolkuneck twierdzi, że ostatnim przedstawicielem świata Zachodu na Białorusi przed wybuchem ukraińsko-rosyjskiego konfliktu była wizyta Billa Clintona z 1994 roku.Łukaszenka chce się liczyćAleksander Gronski z mińskiego Centrum Studiów Eurazjatyckich twierdzi, że Łukaszenka chce uczynić Białoruś ważnym punktem na linii Unia Europejska - Rosja. Zaoferował się przecież jako mediator konfliktu w Donbasie, twierdzi, że chce doprowadzić do jego zakończenia. Dzięki temu - jak zauważa ekspert - Łukaszenka zyska rozpoznawalność. - Zasygnalizował, że chce nieść pokój i że nie popiera tego, co dzieje się na Ukrainie - powiedział w rozmowie z gazetą. - Kiedy Łukaszenka wygra kolejne wybory, pogratuluje mu więcej krajów niż tylko Rosja i Chiny - dodał. - Łukaszenko chce być traktowany jako równorzędny partner przez więcej państw, zwłaszcza Zachód."The Moscow Times" pisze, że Łukaszenka postanowił zmienić wizerunek, kiedy wybuchł konflikt na Ukrainie. W marcu ubiegłego roku, krótko po aneksji Krymu przez Rosję, w rozmowie z ukraińską telewizją zażartował, że być może po wszystkim już niedługo nie będzie ostatnim dyktatorem Europy.
Autor: pk//gak / Źródło: The Moscow Times, tvn24.pl