Sąd uznał Beatrice D. winną spowodowaniu wypadku, obciążył ją kosztami postępowania sądowego i nakazał zwrócić koszty poniesione przez oskarżycieli posiłkowych. Sąd stwierdził, że kierowca autokaru Grzegorz Jarosz nie miał możliwości zapobiec kolizji i nie jest współodpowiedzialny za wypadek.
Sędzina Ulrike Phieler-Morbach stwierdziła, że najcięższą karą dla oskarżonej i "świadomość własnej odpowiedzialności". 38-letnia Niemka do dziś odczuwa ona poważne skutki szoku, presję psychiczną i jest pod opieką psychoterapeuty. Przypomniała też, że oskarżona zeznała w pierwszym dniu procesu, iż nie pamięta chwili wypadku.
"Dość łagodny wyrok"
Adwokat kierowcy polskiego autokaru, który występował w procesie w charakterze oskarżyciela posiłkowego oraz świadka, ocenił, że kara dla Beatrice D. jest "dość łagodna".
- My jesteśmy zadowoleni z uzasadnienia, zgodnie z którym jedyną winę ponosi oskarżona i kierowca nie miał możliwości wyminięcia przeszkody - powiedział adwokat Radosław Niecko.
Prokurator wnioskował dla oskarżonej o karę jednego roku i dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.Według niemieckiego kodeksu karnego za nieumyślne spowodowanie śmierci kobiecie grozić mogła kara do pięciu lat więzienia.
Wymusiła pierwszeństwo
Wycieczkę zorganizowało Nadleśnictwo Złocieniec. Podróżujący autokarem wracali z Hiszpanii do Polski, a do wypadku doszło w okolicach Berlina.
Według ustaleń, prowadząca mercedesa kobieta wjechała na autostradę ze zbyt dużą prędkością, straciła przyczepność i zajechała drogę autobusowi. Kierowca autobusu stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewą stronę autostrady i uderzył w środkowy filar wiaduktu.
Skrót informacji
Autor: pk//kdj / Źródło: PAP