Polski mikrobus zderzył się z pojazdem pomocy drogowej na autostradzie D1 w okolicach Brna. Pośrednią przyczyną wypadku był pożar innego samochodu na przeciwnym pasie. W zderzeniu zostało rannych co najmniej 6 osób, w tym pięcioro Polaków. Na autostradzie utworzyły się wielokilometrowe korki.
Jak poinformował polski konsul w Ostrawie Piotr Wardak, jedna z rannych Polek została w ciężkim stanie przewieziona helikopterem do brneńskiego szpitala. Pozostali - czterech obywateli Polski i jeden Włoch, odnieśli lżejsze obrażenia i są pod opieką czeskiej służby zdrowia.
Do kolizji doszło wczesnym popołudniem na autostradzie D1 w okolicach miejscowości Rousinov, między Vyszkovem a Brnem, na Morawach. Przyczyną wypadku był - paradoksalnie - pożar samochodu na jezdni wiodącej w przeciwnym kierunku (na Vyszkov).
- Zostaliśmy wezwani do (pożaru) samochodu osobowego marki Toyota, ale zaledwie kilka metrów dalej w przeciwnym kierunku doszło do kolejnego wypadku z udziałem kilku aut - relacjonował rzecznik południowomorawskiej straży pożarnej Jaroslav Haid.
Przyczyną - nieuwaga kierowcy
Kierowca Toyoty zatrzymał auto i uciekł, gdy zobaczył płomienie wydobywające się z silnika. Ogień, według relacji rzecznika miejscowej straży pożarnej Bohumila Malaszka, spostrzegł kierowca samochodu pomocy drogowej, który jechał w kierunku Brna.
Mężczyzna zatrzymał samochód, chciał wysiąść, przebiec jezdnię, by gasić pożar. W tej samej chwili w jego auto wjechał polski mikrobus.
Zdaniem policji przyczyną wypadku mikrobusu najprawdopodobniej była nieuwaga kierowcy, który na chwilę stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w stojący na jezdni samochód pomocy drogowej.
W obu kierunkach natychmiast utworzyły się korki długie na kilka kilometrów.
Źródło: ČT24, PAP