Niedzielne wybory parlamentarne w Szwecji były bacznie obserwowane w całej Europie. W poniedziałek przedstawiciele unijnych instytucji i media komentują wstępne wyniki głosowania, według których trzecią siłą w parlamencie będzie skrajnie prawicowe i antyimigranckie ugrupowanie Szwedzcy Demokraci. Rozproszenie głosów sprawia, że wciąż nie wiadomo, kto ostatecznie obejmie stery w Sztokholmie.
- Szwedzi zagłosowali w sposób wolny i demokratyczny. Jesteśmy przekonani, że rząd, który powstanie zgodnie z procesem konstytucyjnym kraju, będzie kontynuował mocne zaangażowanie na rzecz Unii - oświadczył w poniedziałek w imieniu Komisji Europejskiej jej rzecznik Margaritis Schinas.
Zgodnie z nieoficjalnymi wynikami niedzielne wybory wygrała rządząca dotychczas Partia Robotnicza-Socjaldemokraci (S) zdobywając 28,4 proc. głosów. Konserwatywno-liberalna Umiarkowana Partia Koalicyjna (M) zajęła drugie miejsce z wynikiem 19,8 proc. głosów. Na trzecim miejscu uplasowało się antyimigranckie ugrupowanie Szwedzcy Demokraci (SD) z wynikiem 17,6 proc. Żaden z dotychczasowych bloków - ani ten z socjaldemokratami na czele, ani centroprawicowy - nie zdobył większości w parlamencie.
Według jeszcze niepełnych wyników wyborów, koalicja partii lewicowych może liczyć jedynie na 144 mandaty w 349-osobowym parlamencie, a prawicowy sojusz bez SD - na 143 mandaty.
"Poważne ostrzeżenie"
Lider Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D) w Parlamencie Europejskim, Udo Bullmann, gratulując premierowi Stefanowi Loefvenowi zwycięstwa oświadczył, że socjaldemokraci w Szwecji oparli się zagrożeniu skrajnej prawicy. - Wyniki skrajnej prawicy są poważnym ostrzeżeniem w kraju znanym z najbardziej zaawansowanego systemu społecznego - podkreślił w poniedziałek Bullmann. Jak dodał, skrajna prawica w Szwecji, podobnie jak we Włoszech, Austrii czy na Węgrzech, "pokazała swoje prawdziwe oblicze w kampanii nienawiści, ksenofobii z wykorzystaniem fake newsów, czyli wszystkich składników neonazizmu". - Żaden kraj nie powinien być obwiniany za otwarcie swoich drzwi dla ludzi uciekających przed wojną - mówił Bullmann. Ocenił, że szwedzkie władze wyraźnie pokazały, że gospodarka kraju potrzebuje imigracji, zwłaszcza biorąc pod uwagę 100 tys. miejsc pracy, których nie mogą obsadzić Szwedzi. Lider S&D zaznaczył, że nacjonalizm nie jest odpowiedzią na problem migracji. Wezwał "wszystkich prawdziwych demokratów" w Europie, by pracowali razem w kierunku sprawiedliwego i trwałego rozwiązania, uczciwie dzieląc się odpowiedzialnością za tę kwestię.
"Szwedzki wstrząs" w Europie
Wynik wyborów w Szwecji komentują także europejska media.
We Włoszech pisze się, że Sztokholm czeka niepewność polityczna. Dominuje opinia, że szwedzki model dobrobytu i otwartości wobec imigrantów został wystawiony na próbę. "La Stampa" podkreśla, że skrajna szwedzka prawica nie zdobyła tak dużej liczby głosów, na jakie wskazywały "triumfalistyczne oczekiwania" w przeddzień wyborów. Faktem jest jednak, dodaje dziennik z Turynu, że "szwedzka radykalna prawica zrobiła znaczny skok do przodu". Gazeta pisze o "szwedzkim wstrząsie" w Europie i zaznacza: "Socjaldemokracja nie umarła zeszłej nocy, ale granitowy model szwedzkiego państwa socjalnego być może tak". Jak ocenia, ten model dobrobytu został wystawiony na próbę. "Na razie jedynym pewnikiem jest to, że bez względu na to, jaki będzie (oficjalny - red.) wynik wyborów, Szwecja musi przygotować się na przyszłość pod znakiem politycznej niepewności, z perspektywą długiego i skomplikowanego procesu, by utworzyć nowy rząd" - konstatuje dziennik. "Stara Unia znalazła się w kłopotach" - podkreśla "La Stampa". Zauważa, że również w Szwecji, która socjalnie i ekonomicznie rozwinęła się, żyjąc "mitem (byłego premiera - red.) Olofa Palmego i jego socjaldemokracji, wieje wiatr ksenofobicznej prawicy przesiąkniętej antyeuropeizmem".
Wybory bez zwycięzcy
O niewiadomej, jaką jest przyszły rząd Szwecji, pisze "Corriere della Sera". Zwraca uwagę, że choć socjaldemokraci pozostają po wyborach pierwszą siłą w kraju, to rośnie poparcie dla antyunijnego ugrupowania. "To awans, ale nie przebicie muru" - tak ocenia trzecie miejsce Szwedzkich Demokratów. W rezultacie postępu "antyunijnej siły" bardzo trudno będzie utworzyć rząd - wyraża opinię "Il Messaggero". "Nikt tak naprawdę nie wygrał tych wyborów" - podkreśla rzymski dziennik. Lewicowa "La Repubblica" pisze w tytule na pierwszej stronie, że "w Szwecji wzrasta czarna fala". To "fala ksenofobii" - dodaje. Według publicysty dziennika to młody lider Szwedzkich Demokratów Jimmie Akesson, choć jego ugrupowanie zajęło trzecie miejsce, jest prawdziwym zwycięzcą wyborów. "Nikt nie będzie mógł podjąć próby stworzenia koalicji, lekceważąc jego propozycje: dosyć migrantów, nie dla islamizacji i samodzielnie tworzonych gett, zamknięcie granic" - ocenia. Według "La Repubblica" pytaniem bez odpowiedzi pozostaje, "na jakich zasadach rządzenia zmieni się szwedzki model?".
Cios dla socjaldemokracji
Politico pisze o ciosie od wyborców. Redagowany w Brukseli portal podkreśla, że przed Szwecją rysuje się polityczna niepewność w związku z lepszym niż przed czterema laty wynikiem skrajnej prawicy.
Rezultat centrolewicowego bloku, któremu przewodzi premier Loefven, nie daje mu absolutnej większości. Centroprawica również jej nie ma. Wynik Szwedzkich Demokratów, choć jest poniżej oczekiwań, sprawia, że ugrupowanie to staje się języczkiem u wagi. "W związku z tym, że żadna partia nie osiągnęła wyraźnego zwycięstwa, minie trochę czasu, zanim wyłoni się obraz tego, kto może rządzić krajem. Lider ugrupowania, które zyskało najwięcej głosów, zwykle dostaje możliwość sformowania rządu, zwłaszcza jeśli może pokazać, że ma duże szanse na zebranie silnej koalicji" - pisze Politico. Portal zauważa, że ani centroprawicowa Umiarkowana Partia Koalicyjna, ani socjaldemokraci nie wykazywali zainteresowania utworzeniem wielkiej koalicji, co zresztą byłoby dla Szwecji dość niezwykłe. Możliwy jest rząd mniejszościowy, bo oba główne ugrupowania odrzuciły możliwość współpracy ze Szwedzkimi Demokratami. "Wyniki są zgodne z ogólnoeuropejską tendencją, w której tradycyjne partie doznały wstrząsu z powodu rozwoju skrajnej prawicy. Wzrost (znaczenia - red.) Szwedzkich Demokratów przywodzi na myśl wydarzenia we Włoszech i w Niemczech, gdzie partie opowiadające się za zaostrzonymi kontrolami granicznymi szybko zyskiwały na popularności od czasu apogeum kryzysu uchodźczego w 2015 roku" - pisze portal. Autor materiału Charlie Duxbury zauważa, że Szwedzcy Demokraci osiągnęli ostatecznie mniej niż 25 proc. poparcia, choć niektóre sondaże przewidywały, że właśnie taki osiągną rezultat. Gdyby tak się stało, SD byłaby drugą siłą polityczną w Szwecji. Politico podkreśla, że wynik wyborów to cios dla socjaldemokratów Loefvena, którzy osiągnęli najgorszy wynik od stulecia.
Rosnący problem z populistami
Brytyjskie media zgodnie oceniły, że wynik wyborczy Szwedzkich Demokratów jest gorszy od spodziewanego, ale stanowi potwierdzenie rosnącego problemu z populistycznymi partiami, które zyskują poparcie w Europie.
Biznesowy dziennik "Financial Times" zaznaczył, że Szwecja będzie musiała się zmierzyć z "tygodniami lub miesiącami przeciągających się i skomplikowanych negocjacji w sprawie stworzenia nowego rządu". Komentator gazety Tony Barber zwrócił uwagę na szczególnie słaby wynik rządzącej Partii Robotniczej-Socjaldemokraci (S), najgorszy od pierwszej wojny światowej. "Zapewne niewielką pociechą będzie fakt, że siostrzane partie we Francji, Niemczech, Holandii i we Włoszech są w równie kiepskiej lub jeszcze gorszej sytuacji" - dodał. Dziennikarz zaznaczył jednak, że przedstawiciele partii politycznych głównego nurtu w całej Europie "odetchną z ulgą" ze względu na gorszy od spodziewanego wynik "prawicowych, narodowych i antyimigracyjnych Szwedzkich Demokratów". Choć udzielone im przez wyborców poparcie znacząco utrudni stworzenie nowego rządu, to "podobnie jak w większości zachodnioeuropejskich systemów demokratycznych na przestrzeni ostatnich 18 miesięcy antyestablishmentowej partii nie udało się doprowadzić do przełomu" - wskazał Barber.
"Liberalna i tolerancyjna Szwecja znalazła się w niezbadanym miejscu"
Również "Guardian" odnotował, że "82 proc. szwedzkich wyborców nie zagłosowało w niedzielę na Szwedzkich Demokratów i nie ma szans, aby antyimigracyjni narodowcy formalnie weszli w skład następnego rządu". Gazeta zastrzegła jednak, że "podobnie jak wcześniej jej skandynawscy sąsiedzi otwarta, prosperująca, liberalna i tolerancyjna Szwecja znalazła się w niezbadanym miejscu, mierząc się z prawicowym, populistycznym sprzeciwem, który (...) stał się bardzo realną siłą polityczną". "Prędzej czy później - tak, jak stało się w Danii, Norwegii i Finlandii - jakaś forma porozumienia, od tymczasowego sojuszu parlamentarnego do pełnego rządu koalicyjnego, wydaje się nieunikniona" - napisano. "Guardian" zaznaczył, że "na razie pakt o odmowie współpracy (z SD) się utrzymuje", ale wielu analityków podkreśla, że może się to zmienić. "Kordon sanitarny wokół nich zaczyna się kruszyć" - ocenił w rozmowie z dziennikiem Nicholas Aylott z Uniwersytetu Soedertoern.
Autor: momo//rzw / Źródło: PAP