Eksperci w Grecji są zaniepokojeni faktem, że w niedzielnych wyborach parlamentarnych skrajnie prawicowa, antyimigrancka Złota Jutrzenka ponownie zajęła trzecie miejsce. Alarmują, że to jedyna grecka partia, której w ostatnich miesiącach nie ubyło wyborców.
- Mimo bardzo niskiej frekwencji wyborczej Złota Jutrzenka to jedyna partia, która w liczbach absolutnych nie straciła ani jednego głosu – powiedział PAP profesor prawa i ekonomii z Uniwersytetu Ateńskiego Aristides Hatzis. - To nie jest dobry sygnał dla greckiej demokracji.
Trzeci wynik
W niedzielę na neofaszystowską partię, która w ostatnich przedkryzysowych wyborach w 2009 r. miała poparcie 0,3 proc. (ok. 20 tys.), głosowało 7 proc. Greków (ok. pół mln). W porównaniu z wyborami w styczniu wynik tego ugrupowania poprawił się o 0,7 pkt proc. i przełożył się na 18 mandatów.
Na posłów z tej partii, z których wielu jest obecnie objętych procesem sądowym w związku z oskarżeniami o działalność przestępczą, pranie brudnych pieniędzy, ataki z bronią w ręku, a nawet morderstwa, głosowało ponad 16 proc. z 1,5-milionowej rzeszy greckich bezrobotnych.
Na wyspach na Morzu Egejskim, na które w ostatnich miesiącach przedostały się łódkami z Turcji setki tysięcy migrantów, poparcie dla Złotej Jutrzenki wzrosło dwukrotnie. Na Lesbos, wyspie tradycyjnie głosującej na lewicę, odsetek głosów oddanych na neofaszystowską partię wyniósł 7,8 proc. (w styczniu 4,7 proc.), a na Kos ponad 10 proc.
- Na wyspach jest wielu rozgniewanych wyborców, którzy uważają, że olbrzymi napływ migrantów niszczy ich finansowo i ma negatywny wpływ na turystykę – powiedział George Pagulatos z Ateńskiego Uniwersytetu Ekonomii i Biznesu. Dodał, że jeśli Unii Europejskiej nie uda się rozwiązać tego problemu, nie tylko w Grecji, ale i na całym kontynencie wzrosną nastroje ksenofobiczne i popularność partii skrajnie prawicowych, takich jak Złota Jutrzenka.
"Jeszcze bardziej pójdzie w górę"
Sami przywódcy partii, której logo przypomina swastykę, uważają, że w niedzielnych wyborach odnieśli duży sukces. W swych powyborczych komentarzach podkreślają, że to dopiero początek ich drogi i że w przyszłości pójdzie im jeszcze lepiej.
- Złota Jutrzenka nie jest już tylko ruchem protestu, to ruch władzy – powiedział w czasie jednego z powyborczych wywiadów rzecznik Złotej Jutrzenki Ilias Kasidiaris. Kilka lat temu wsławił się on pobiciem w czasie programu telewizyjnego Liany Kanelli, posłanki do parlamentu z ramienia Komunistycznej Partii Grecji. Po tym incydencie popularność Kasidiarisa, także członka parlamentu, wzrosła, chociaż przez jakiś czas ukrywał się on przed policją.
- W październiku, gdy Grecy zaczną naprawdę odczuwać konsekwencje porozumienia (z zagranicznymi wierzycielami - red.) i nielegalnej migracji, nasze poparcie jeszcze bardziej pójdzie w górę – zapewniał Kasidiaris, który w czasie kampanii wyborczej na jednej z wysp dotkniętych kryzysem migracyjnym tłumaczył lokalnym wyborcom, że jeśli będą głosować na Syrizę, ich wyspa stanie się drugim Pakistanem.
"Mamy neonazistowską partię"
Tanos Dokos, dyrektor prestiżowego ateńskiego think tanku Eliamep, uważa jednak, że chociaż niedzielny wynik Złotej Jutrzenki i jej sukces na wyspach nie jest zaskoczeniem, sytuacja jest pod kontrolą.
- To, że Złota Jutrzenka zdołała poprawić swój wynik tylko o 0,7 pkt proc., oznacza, że partia ta osiągnęła pewnego rodzaju pułap swych obecnych możliwości – powiedział PAP Dokos. - Oczywiście nie zmienia to faktu, że w parlamencie mamy neonazistowską partię i to jest problem, ale ten problem jest pod kontrolą. Pytanie, co stanie się dalej. Jeśli nie będzie rozwiązania kryzysu migrantów na poziomie europejskim, a ten sam problem w Grecji będzie się pogłębiać, sytuacja może się pogorszyć - przewiduje.
Michalis Spurdalakis, dziekan wydziału nauk politycznych Uniwersytetu Ateńskiego i jeden z założycieli lewicowej partii Syriza, także przyznaje, że niedzielny wynik Złotej Jutrzenki przyjął z pewnego rodzaju ulgą, gdyż bał się, że będzie lepszy.
- Być może wpłynęło na niego ujemnie ubiegłotygodniowe oświadczenie przywódcy partii Nikolaosa Michaloliakosa, który w drugą rocznicę morderstwa antyfaszystowskiego rapera Pawlosa Fyssasa, zabitego przez członka Złotej Jutrzenki, powiedział publicznie, że partia jest za tę zbrodnię "politycznie odpowiedzialna" – mówi PAP Spurdalakis.
Niezrozumiałe słowa lidera
Wśród działaczy lewicy, zarówno tej umiarkowanej, jak i radykalnej, oświadczenie Michaloliakosa wywołało duży szok. Potępiło je wielu popularnych greckich polityków, bez względu na swoją przynależność ideologiczną.
- Dużo na ten temat dyskutowaliśmy – powiedział PAP Nikos, członek Komunistycznej Partii Grecji, która w wyborach zajęła piąte miejsce (5,5 proc. głosów). - Właściwie dlaczego on to powiedział dwa dni przed wyborami, w rocznicę śmierci Fyssasa? Żeby zdobyć więcej głosów? Żeby przekazać ludziom wiadomość, że Złota Jutrzenka ideologicznie popiera takie morderstwa? Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć jego motywów - dodał.
Petros Konstantinu, działacz Frontu Greckiej Lewicy Antykapitalistycznej (Antarsya), małej, skrajnie lewicowej partii, która aktywnie uczestniczy w akcji pomocy migrantom i od wielu lat prowadzi szeroko zakrojoną kampanię mającą na celu powstrzymanie wzrostu popularności Złotej Jutrzenki, zgadza się z opinią dyrektora Eliamep, Dokosa.
- To prawda, że Złota Jutrzenka istnieje, ale mamy też bardzo dobrze rozwinięty ruch antyfaszystowski, który wyznaczył tej organizacji pewne granice rozwoju i reaguje ostro na każdy ruch neonazistów. Gdyby tego ruchu nie było, sytuacja byłaby o wiele gorsza – powiedział PAP Konstantinu.
Autor: //gak / Źródło: PAP