Prezydent Francji Nicolasa Sarkozy rozpoczął wizytę we Włoszech od audiencji u Benedykta XVI. Prezydent Francji i papież rozmawiali w cztery oczy przez 25 minut. I chyba przypadli sobie do gustu mimo, że "wejście" Nicolas Sarkozy miał niezbyt fortunne.
W opinii obserwatorów podczas spotkania panował niezwykle serdeczny i bezpośredni klimat, co było zasługą spontanicznego zachowania francuskiego prezydenta.
Zaczęło się jednak od małego dyplomatycznego "zgrzytu": prezydent spóźnił się na swą pierwszą audiencję u papieża ponad kwadrans. Zaraz po powitaniu Sarkozy zaczął obsypywać Benedykta XVI komplementami, wyrażając podziw, jak znakomicie mówi on po francusku. - Gdzie Wasza Świątobliwość nauczył się tak doskonale mówić po francusku? - zapytał papieża. - W szkole - odparł Benedykt XVI.
Temat rozmowy Sarkozego i Benedykta XVI w cztery oczy nie jest znany. Wiadomo, że prezydent wręczył papieżowi książkę zatytułowaną "Republika, religie, nadzieja", którą napisał wraz z przybyłym razem z nim do Watykanu dominikaninem Philippe'em Verdinem oraz filozofem Thibaud Collinsem.
Francuskiemu prezydentowi towarzyszyli podczas wizyty u Benedykta XVI także ojciec Guy Gilbert, zwany "kapłanem rockmanów" i komik Jean-Marie Bigard.
Po audiencji u papieża francuski prezydent spotkał się z watykańskim sekretarzem stanu kardynałem Tarcisio Bertone. Następnie udał się do Grot Watykańskich, by oddać hołd Janowi Pawłowi II przy jego grobie.
Drobne - i poważniejsze - dyplomatyczne zgrzyty podczas wizyt u głowy kościoła katolickiego nie są rzeczą rzadką, także gdy składają je głowy państw. Kilka miesięcy temu podczas audiencji u papieża prezydent USA George W. Bush przez całe spotkanie zwracał się do Benedykta XVI "sir"...
Źródło: PAP, tvn24.pl