Wołgograd. Pięć osób, w tym małe dziecko, wciąż w stanie krytycznym

Stan pięciu osób rannych w zamachach w Wołgogradzie lekarze nadal określają jako skrajnie ciężki. 18 kolejnych jest w stanie ciężkim. Ogólnie w szpitalach pozostają 62 osoby.

W dwóch atakach terrorystycznych w Wołgogradzie, których celami były w niedzielę dworzec kolejowy a w poniedziałek miejski trolejbus, zginęły 34 osoby, a 108 zostało rannych.

Wśród ciężko rannych jest troje dzieci, w tym trzymiesięczna dziewczynka, której mama i babcia poniosły śmierć w jednym z wybuchów. W środę niemowlę przewieziono do Moskwy. Do stołecznych klinik przetransportowano już 18 spośród poszkodowanych.

Miasto w żałobie

W Wołgogradzie nadal trwa żałoba, wprowadzona 30 grudnia przez gubernatora regionu Siergieja Bożenowa. W czwartek odbyły się tam pogrzeby kolejnych ofiar zamachów. Tysiące osób odprowadziły w ostatnią drogę sierżanta policji Dmitrija Makowkina, który pełnił służbę przy bramce pirotechnicznej na dworcu. To on próbował zatrzymać terrorystę samobójcę. Został pośmiertnie odznaczony Orderem za Męstwo.

W mieście wciąż obowiązują nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Trwa zakrojona na wielką skalę operacja antyterrorystyczna "Wichry", w ramach której około 3 tys. policjantów i żołnierzy wojsk wewnętrznych MSW przetrząsa miasto w poszukiwaniu osób mogących mieć związek z organizacją zamachów.

Miejscowe władze nie informują o efektach tych działań. Podały jedynie, że skontrolowano 4,5 tys. obiektów, w tym 2,7 tys. domów mieszkalnych. W tych ostatnich szczególnie wnikliwie sprawdzano strychy i piwnice.

Także Narodowy Komitet Antyterrorystyczny (NAK), rządowy organ koordynujący walkę z terroryzmem w Rosji, nie ujawnia żadnych szczegółów śledztwa w sprawie aktów terroru w Wołgogradzie. W czwartek przekazał on jedynie, że "prace te przynoszą określone rezultaty".

"Sumienny i niereligijny" zamachowiec?

Media w Rosji podają, że prawdopodobnym sprawcą jednego zamachów - tego na dworcu - jest pochodzący z Mari-El, republiki autonomicznej położonej nad środkową Wołgą, Paweł Pieczonkin. Od wiosny 2012 roku był on związany z podziemiem terrorystycznym w Dagestanie, republice na rosyjskim Północnym Kaukazie. Po przejściu na islam przybrał imię Ansar Arrusi. Wcześniej pracował jako felczer w pogotowiu ratunkowym w Kazaniu.

Jego przełożony Danił Chamidullin poinformował, że w marcu 2012 roku Pieczonkin otrzymał zwolnienie lekarskie, po którym nie wrócił już do pracy. Jego krewni nie potrafili wyjaśnić, co się z nim dzieje. Chamidullin określił Pieczonkina jako człowieka sumiennego i niereligijnego.

Zamachy w Wołgogradzie

Putin z niezapowiedzianą wizytą w Wołgogradzie. Mówi o "ohydzie zbrodni"
Źródło: Reuters
Putin z niezapowiedzianą wizytą w Wołgogradzie. Mówi o "ohydzie zbrodni"
Putin z niezapowiedzianą wizytą w Wołgogradzie. Mówi o "ohydzie zbrodni"
Teraz oglądasz
Reporter TVN24: Do Soczi nie będzie można wjechać samochodem
Reporter TVN24: Do Soczi nie będzie można wjechać samochodem
Teraz oglądasz
Reporter TVN: Więcej patroli na ulicach Soczi
Reporter TVN: Więcej patroli na ulicach Soczi
Teraz oglądasz
"Chodziło nie tylko o to, by storpedować olimpiadę, ile zyskać rozgłos"
"Chodziło nie tylko o to, by storpedować olimpiadę, ile zyskać rozgłos"
Teraz oglądasz
"Duże miasto, duże skupiska ludzkie, to właśnie to, o co chodzi terrorystom"
"Duże miasto, duże skupiska ludzkie, to właśnie to, o co chodzi terrorystom"
Teraz oglądasz
Dwa zamachy w Wołgogradzie to nie koniec? "Zwykle to uruchamia pewną serię"
Dwa zamachy w Wołgogradzie to nie koniec? "Zwykle to uruchamia pewną serię"
Teraz oglądasz
Wybuch w trolejbusie w Wołgogradzie. Co najmniej 10 ofiar
Wybuch w trolejbusie w Wołgogradzie. Co najmniej 10 ofiar
Teraz oglądasz
Zamachowczynią mogła być mieszkanka Dagestanu
Zamachowczynią mogła być mieszkanka Dagestanu
Teraz oglądasz
Eksperci o zamachu w Wołgogradzie
Eksperci o zamachu w Wołgogradzie
Teraz oglądasz
Cieślak: Możemy spodziewać się kolejnych zamachów
Cieślak: Możemy spodziewać się kolejnych zamachów
Teraz oglądasz

Zamachy w Wołgogradzie

Autor: mk/kka / Źródło: PAP

Czytaj także: