Wojsko spaliło przedmieścia Marsylii


Na przedmieściach portowej Marsylii na południu Francji strażacy opanowali w czwartek nad ranem jeden z największych pożarów w tym kraju w ostatnich trzech latach. Przyczyną było zaprószenie ognia przez ćwiczących żołnierzy, którzy jednak nie zaprzestali manewrów. Na szczęście nie było ofiar w ludziach.

Ogień wybuchł w środę po południu. Spłonęło 1,1 tys. hektarów lasów i krzewów. Władze musiały dokonać ewakuacji 120 mieszkańców domu spokojnej starości w dzielnicy La Panouse na południu miasta oraz 90 osób z ośrodka dla niepełnosprawnych.

Jest niedopuszczalne i skandaliczne, by armia, jakby nigdy nic, kontynuowała ćwiczenia. Przecież nadal wieje i warunki są niebezpieczne. Michel Sappin, prefekt regionu Provenve-Alpes-Cote d'Azur

Ponadto mieszkańcy około pięćdziesięciu domów na wschodnich przedmieściach opuścili je dobrowolnie.

Pożar opanowany

W czwartek nad ranem dowódca brygady strażaków francuskiej marynarki wojennej Philippe Pancrazi powiedział w wywiadzie dla lokalnej rozgłośni, że pożar jest opanowany. Jednak z powodu utrzymującego się silnego wiatru w pogotowiu pozostaje nadal około 500 strażaków.

Wciąż zagrożonych jest bowiem około 500 domów na przestrzeni 8 kilometrów.

Zaprószony przez żołnierzy

Pożar zaprószyli żołnierze, którzy odbywali ćwiczenia na poligonie pod Marsylią. Ogień wywołany strzałami artyleryjskimi szybko się rozprzestrzenił, podsycany przez silny wiatr. Ćwiczenia nie zostały przerwane.

Prefekt regionu Provenve-Alpes-Cote d'Azur, Michel Sappin, skrytykował poczynania wojskowych. - Jest niedopuszczalne i skandaliczne, by armia, jakby nigdy nic, kontynuowała ćwiczenia. Przecież nadal wieje i warunki są niebezpieczne.

Pożary lasów często dotykają południa Francji w okresie letnim.

Źródło: PAP, lex.pl