Chcieli wyjechać na studia, trafili na wojnę. MSZ o Togijczykach walczących dla Rosji

Rosyjskie wojska. Przygotowania do parady z okazji Dnia Zwycięstwa
Resort obrony w Moskwie raportuje o sytuacji na froncie
Źródło: Reuters

Rząd Togo potwierdził doniesienia o zaangażowaniu jego obywateli w wojnę w Ukrainie. Media donoszą o co najmniej kilku przypadkach Togijczyków wziętych do niewoli. Na front mieli trafić dzięki przygotowanym przez stronę rosyjską fałszywym ofertom stypendiów naukowych. Władze apelują o "zachowanie szczególnej czujności".  

Kluczowe fakty:
  • MSZ Togo informuje o przypadkach obywateli tego kraju walczących w wojnie w Ukrainie po stronie Rosji.  
  • Zgodnie z ustaleniami resortu, na front mieli trafić przez oszukańcze ogłoszenia o stypendiach naukowych.  
  • Władze apelują do obywateli o czujność i "sprawdzanie autentyczności ofert", zwłaszcza tych płynących z Rosji.  
  • Więcej o konflikcie w Ukrainie przeczytasz w pozostałych tekstach w tvn24.pl.  

Ruch Martina Luthera Kinga (MMLK), togijska organizacja walcząca o prawa człowieka, już w marcu informowała o sprawie Dosseha Koulekpato, 27-latka, który w sierpniu ubiegłego roku udał się do Rosji, by studiować tam medycynę. Zamiast na uniwersytet trafił na wojnę. Już podczas pierwszej misji został poważnie ranny i wzięty do niewoli. Jak się okazuje, jego przypadek nie jest odosobniony.  

W kwietniu portal Kyiv Independent donosił o pojmaniu przez siły ukraińskie co najmniej dwóch Togijczyków walczących po stronie Rosji. Do sprawy odniosło się MSZ Togo - w ubiegłym tygodniu wydało oświadczenie, w którym potwierdziło przypadki "udziału (swoich obywateli) w operacjach wojskowych prowadzonych u boku rosyjskich sił zbrojnych".  

Władze Togo przestrzegają przed "ofertami stypendiów" w Rosji

Zgodnie z ustaleniami władz, większość wysłanych na front Togijczyków "opuściła Togo pod pretekstem rzekomych stypendiów" oferowanych przez instytucje, które twierdzą, że mają siedzibę w Rosji. Z uwagi na powyższe rząd apeluje do swoich obywateli, w tym zwłaszcza do ludzi młodych, którzy chcą kontynuować naukę za granicą, o "zachowanie szczególnej czujności" i "sprawdzanie autentyczności ofert stypendiów przed podjęciem jakichkolwiek zobowiązań". Resort deklaruje chęć pomocy poszkodowanym i zapewnia o swojej "aktywnej współpracy z wybranymi partnerami dyplomatycznymi". 

Sprawa Togijczyków nie jest pierwszą tego typu. Afrykańskie media donosiły już wcześniej o przypadkach obywateli Etiopii, Beninu, Demokratycznej Republiki Konga, Kamerunu czy Sierra Leone, którzy walczyli u boku Rosji przeciwko Ukrainie. Wcześniej głośno było też o rekrutacji wśród obywateli Azji. W większości byli to studenci bądź byli więźniowie. Już po schwytaniu tłumaczyli swój udział w konflikcie fałszywymi ofertami pracy lub studiów, przy pomocy jakich mieli zostać zwabieni przez Rosjan. W niektórych przypadkach mogło być to prawdą. Wiadomo też jednak o osobach świadomie zaciągających się do rosyjskiej armii dla wysokiego żołdu. Niezależnie od powodu przyłączenia się do wojny, po pojmaniu, położenie schwytanych jest niezwykle trudne. Rosja nie wnioskuje o ich wymianę, a w krajach pochodzenia za działalność najemniczą niejednokrotnie grożą im surowe wyroki.  

Czytaj także: