Przedstawiciel Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) Andrij Łysenko oświadczył, że prorosyjscy separatyści wzmacniają siły w okolicach Mariupola, w związku z czym istnieje prawdopodobieństwo ataku na miasto. Tymczasem Artemiwsk, położony nieopodal Kramatorska, w którym mieści się sztab operacji antyterrorystycznej, stał się w ostatnich dniach miastem frontowym. To tam ukraińscy wojskowi budują punkty kontrolne i koncentrują oddziały, tworząc nową linię obrony - poinformowało biuro rzecznika operacji antyterrorystycznej.
- W okolicach Mariupola gromadzony jest liczny sprzęt wojskowy, broń i żołnierze wroga, w celu możliwego zaatakowania miasta - powiedział Łysenko na konferencji prasowej w Kijowie.
Olbrzymie straty separatystów
Łysenko poinformował również, że od początku 2015 roku w operacji zbrojnej w okolicy Debalcewego, w obwodzie donieckim zabito 2911 bojowników. W środę rano siły ukraińskie wycofały się z tego strategicznego miasta.
- Z informacji operacyjnych i pochodzących od naszych zwiadowców wynika, że od początku roku siły ukraińskie zlikwidowały w okolicach Debalcewego 2911 bojowników i rosyjskich żołnierzy, ponad 40 czołgów i 30 wozów pancernych, a także około 30 systemów broni rakietowej - podkreślił przedstawiciel RBNiO.
Dodał, że od chwili ogłoszenia zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy w walkach zginęło 868 bojowników i zniszczono osiem czołgów.
Mariupol zagrożony
W czwartek władze Ukrainy informowały, że prorosyjscy separatyści chcą opanować drogę do Mariupola i na Krym. W związku z tym zaatakowali okolice wsi Szyrokyne w pobliżu miasta leżącego nad Morzem Azowskim w obwodzie donieckim.
Szyrokyne położone jest na trasie z Rosji na okupowany przez nią od marca 2014 roku Krym. Od granicy z Rosją do tej wioski jest 37 kilometrów, a do Mariupola, ważnego portu nad Morzem Azowskim, jest z Szyrokyne 22 km. Od jesieni do wiosny, gdy na morzu częste są sztormy, a nawet pojawia się lód uniemożliwiając kursowanie promów, najkrótsza droga na Krym prowadzi właśnie tędy.
"Artemiwsk opustoszał, ludzie się boją"
"Ze strony miejscowości Ługanskoje w Artemiwsku wieczorami widoczne są błyski wybuchów, rozrywające nocne niebo. Ostrzeliwują nasze pozycje. Wyraźnie słychać kanonadę. W mieście pustki. Ludzie się boją" - napisał z kolei rano na Facebooku Jurij Kasjanow, dziennikarz i wolontariusz dostarczający ukraińskim żołnierzom leki, ciepłe ubrania i żywność.
"Miasto opustoszało. W miejskim trolejbusie połowa pasażerów to wojskowi. Łatwiej zobaczyć samobieżną haubicę czy czołg niż popularny na wschodzie Ukrainy żyguli piątkę" - pisał Kasjanow.
Ataki z Gradów i moździerzy
Jego słowa potwierdziło sobotnie oświadczenie centrum prasowego ATO.
"W ciągu ostatniego dnia bojówkarze 41 razy atakowali siły operacji antyterrorystycznej. Największą aktywność sił prorosyjskich odnotowano w kierunku donieckim" - czytamy w piśmie, rozesłanym do dziennikarzy.
"Przeciwnik trzykrotnie z czołgów ostrzelał Opytne, a z gradów dwukrotnie uderzył w Awdijiwkę i Pieski. Te miejscowości były też ostrzeliwane z artylerii i granatników" - poinformowało biuro prasowe ATO.
"Przestępcy przez cały wczorajszy dzień dokonywali ostrzałów z broni palnej, granatników i moździerzy w kierunku mariupolskim i ługańskim, ucierpiały wsie Szyrokine i Sokolniki. W okolicy miejscowości Łozowe pod Debalcewem sześciokrotnie ostrzelano nasz punkt kontrolny" - czytamy w oświadczeniu.
Mają wycofać ciężkie uzbrojenie
Zgodnie z zawartymi 12 lutego w Mińsku porozumieniami pokojowymi na wschodniej Ukrainie od 15 lutego miało obowiązywać zawieszenie broni. Następnie z obu stron linii walk w ciągu 14 dni miało być wycofane ciężkie uzbrojenie i wytyczona strefa buforowa o szerokości od 50 do 70 km.
Prorosyjscy separatyści, którzy od dłuższego czasu atakowali Debalcewe, twierdzili, że ustalenia z Mińska nie dotyczą tego miasta, będącego ważnym węzłem komunikacyjnym. W środę ukraińskie siły rządowe opuściły Debalcewe. Unia Europejska oceniła działania separatystów jako naruszenie wynegocjowanego w Mińsku zawieszenia broni.
Strzały mimo porozumienia
Wszystko to dzieje się mimo obowiązujących formalnie od niedzieli porozumień o wstrzymaniu ognia, które zawarto 12 lutego w Mińsku po rozmowach kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Francois Hollande’a z przywódcami Ukrainy i Rosji – Petrem Poroszenką i Władimirem Putinem. O złamanie porozumień Ukraina oskarża Rosję, która udziela bojownikom wsparcia.
Autor: asz\mtom\kwoj / Źródło: "Ukrainska Prawda", Jurij Kasjanow / Facebook, PAP