Środa została ogłoszona we Włoszech dniem ogólnokrajowego protestu przeciwko drożyźnie, a zwłaszcza wysokim cenom paliw. Akcję zorganizowały organizacje obrony praw konsumentów apelując do Włochów, by powstrzymali się od robienia zakupów i nie kupowali drogiej benzyny.
Codacons, jedno ze stowarzyszeń, które zachęciło obywateli do "strajku zakupowego" przypomniało, że 10 lat temu litr benzyny kosztował 1,06 euro, a olej napędowy - 0,85 za litr. Obecnie za benzynę trzeba zapłacić średnio 1,93 euro, a za olej - 1,8 euro.
Koszty rosną szybciej od zarobków
W porównaniu z cenami z 2002 roku każda rodzina wydaje prawie 1100 euro rocznie więcej na paliwo - wynika obliczeń organizacji. To zaś oznacza, że w każdym gospodarstwie domowym traci się w roku w rezultacie tych podwyżek równowartość jednej przeciętnej miesięcznej pensji. Te dane są "dramatyczne" - twierdzi Codacons. Sytuację pogarsza jeszcze kryzys finansowy w kraju, którego skutki odczuwa wiele rodzin. Dlatego, jak uważają inicjatorzy akcji protestacyjnej, konieczna jest interwencja rządu, by powstrzymać wzrost cen.
Dzień bez zakupów - Nie róbmy w środę żadnych zakupów, bojkotujmy drogie stacje benzynowe - apelują obrońcy praw konsumenckich, którzy liczą na duży odzew na ich wezwania. Zachęcają Włochów, aby zamiast do sklepów i supermarketów wyszli na ulice i place miast, gdzie manifestacje przeciwko drożyźnie zorganizuje około 10 ruchów i stowarzyszeń. O przyłączenie się do różnych inicjatyw protestacyjnych zaapelowano także do właścicieli sklepów. Zostali oni poproszeni o to, by na znak solidarności z uczestnikami wieców i pikiet opuścili na kilka minut do połowy żaluzje w swoich lokalach.
Autor: mk//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Simone Ramella