Dwa filary konstrukcji zawalonego w zeszłym roku mostu Morandiego w Genui na północy Włoch zostały w piątek wysadzone w powietrze za pomocą dynamitu. W katastrofie, do której doszło w sierpniu 2018 roku, zginęły 43 osoby.
Wcześniej władze tego północnowłoskiego miasta przeprowadziły ewakuację około 3400 osób z domów stojących w pobliżu pozostałości zawalonego w zeszłym roku mostu Morandiego.
W katastrofie mostu 14 sierpnia 2018 roku zginęły 43 osoby. Jako przyczynę zawalenia się wiaduktu - odcinka autostrady - wskazywano jego zły stan techniczny, w tym korozję lin nośnych oraz zaniedbania w konserwacji. Katastrofa jest przedmiotem śledztwa.
Trwa rozbiórka elementów konstrukcji, którą zastąpi nowa. Nowy most ma być gotowy do 2020 roku.
Tysiące ewakuowanych spod wiaduktu
W ramach przygotowań do wysadzenia dwóch filarów w pierwszej kolejności ewakuowano osoby starsze i chore oraz kobiety w ciąży. Łącznie kilkuset mieszkańców.
W piątkowy poranek około 3 tysięcy ludzi opuściło domy, które znajdują się w odległości 300-400 metrów od miejsca eksplozji.
Burmistrz Genui Marco Bucci przyznał, że niektórzy deklarowali, że nie chcą opuścić swoich mieszkań. - Zostaną wyprowadzeni pod eskortą - zapowiadał.
Operacja w najgorętszy dzień lata
Wcześniej zwracano uwagę, że operacja zaplanowana została na jeden z najgorętszych dni tego lata, przy temperaturach sięgających na północy Włoch 40 stopni. To również wymagało podjęcia specjalnych działań.
Ludność z okolic mostu spędzi dwie noce w hotelach i innych obiektach. Do dyspozycji ewakuowanych oddano też miejsca w parafiach, ośrodkach sportowych i szkołach.
Władze miasta zapewniają, że będą kontrolować poziom pyłów, jakie powstaną po wybuchu. Na balkonach grupy mieszkańców zainstalowały we współpracy z naukowcami urządzenia do ich pomiaru.
Autor: ft//now / Źródło: PAP