Władza szuka kozła ofiarnego?


Specjaliści ze stoczni, gdzie zbudowano rosyjski podwodny okręt atomowy "Nerpa", kwestionują oficjalną wersję niedawnej katastrofy, według której za śmierć 20 osób odpowiada tylko jeden marynarz. Według konstruktorów niemożliwym jest, by jedna osoba spowodowała wypadek. Tę wersję potwierdzają koledzy marynarza.

W niedawnym oficjalnym komunikacie wydanym na podstawie dochodzenia specjalnej komisji, do tragedii doszło, gdy jeden z marynarzy bez wyraźnego rozkazu ze strony dowództwa włączył pokładowy system przeciwpożarowy.

Tego nie zrobił jeden człowiek

Według rzeczniczki stoczni rejonu Chabarowska na Dalekim Wschodzi Mariny Radajewy, specjaliści "wychodzą z założenia, że jeden człowiek nie mógł uruchomić" pokładowego systemu przeciwpożarowego, co miało spowodować śmiertelne zatrucie freonem 20 osób.

- Będziemy w stanie potwierdzić to precyzyjnie dopiero po zakończeniu wszelkich ekspertyz - zastrzegła rzeczniczka stoczni. Wśród marynarzy pojawiły się tym czasem głosy, że władze szukają kozła ofiarnego.

W poniedziałek będzie wiadomo

Do stoczni wojskowej Bolszoj Kamień w Kraju Nadmorskim, gdzie stacjonuje "Nerpa", wysłana została grupa ekspertów żeby zbadać przyczyny tragedii. - Pierwsze rezultaty ich pracy będą znane w poniedziałek - poinformowała Radajewa.

Źródło: PAP