Awaria w wyprodukowanym w Polsce wagonie-cysternie mogła być przyczyną tragicznego wybuchu w Viareggio w Toskanii - informują włoskie media elektroniczne. Właściciel cysterny na te doniesienia odpowiada: - Nie widzimy jednak związku między bezpośrednimi przyczynami katastrofy i naszymi wagonami. W wyniku wybuchu zginęło 14 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych, w tym jeden Polak.
Włoskie media piszą, że jadąca tuż za lokomotywą, wyprodukowana w Polsce cysterna mogła być przyczyną wykolejenia całego składu, które doprowadziło do tragicznego wybuchu w Viareggio w Toskanii
Rzecznik PKP Cargo Jacek Wnukowski w rozmowie z agencją ANSA zdementował informację o tym, że cysterna należała do tej firmy.
Nie widzimy jednak związku między bezpośrednimi przyczynami katastrofy i naszymi wagonami. (...) Jako firma wynajmująca nie mamy wpływu na użytkowanie i napełnianie wagonów GATX Rail Austria
Zdaniem rzecznika, pokutuje takie przekonanie, bo cysterna została wyprodukowana w jednej z fabryk PKP, którą przed kilkoma laty sprzedano innej spółce.
W oświadczeniu przesłanym tvn24.pl PKP Cargo podkreśla, że "wagon-cysterna, o którym mowa, opuścił terytorium Polski w grudniu 2003 roku i od tego czasu był eksploatowany wyłącznie zagranicą".
Wstrząśnięci tragedią
Zgodnie z tym co pisze agencja ANSA, wagon ten został wyprodukowany w fabryce ZNTK (Zakład Naprawczy Taboru Kolejowego) w Ostródzie. Obecnie należy ona do międzynarodowej spółki GATX.
Asystentka w GATX Rail Poland poinformowali PAP, że wszelkie informacje o cysternach i katastrofie we Włoszech można otrzymać od przedstawicieli firmy w Wiedniu.
W przekazanym za pośrednictwem austriackiej agencji APA oświadczeniu przedsiębiorstwo GATX Rail Austria pisze, że jako firma, od której wynajęto cysterny, jest głęboko wstrząśnięte tragedią. Przedsiębiorstwo dodaje, że chce uczestniczyć w wyjaśnianiu jej przyczyn. Aby tak się stało firma wysłała do Włoch swojego pracownika.
"Nie widzimy związku"
"Nie widzimy jednak związku między bezpośrednimi przyczynami katastrofy i naszymi wagonami" - pisze GATX w oświadczeniu. "Jako firma wynajmująca nie mamy wpływu na użytkowanie i napełnianie wagonów".
GATX Rail Austria jest filią amerykańskiego koncernu GATX, który posiada jedną z największych flot cystern kolejowych w Europie i Ameryce Północnej. Firma wynajmuje cysterny do transportu paliw, gazu i chemikaliów.
Wagony złe, bo polskie?
Skład liczący 14 wagonów jechał z portowej La Spezii w kierunku Pizy. Włoskie koleje podały, że jeden z wagonów wykoleił się, pociągając za sobą cztery kolejne. Skroplony gaz zaczął wyciekać ze zbiornika i zapalił się, doprowadzając do eksplozji.
Informacyjne Radio-24 przytoczyło wypowiedzi włoskich związkowców, którzy jako jeden z powodów katastrofy wymieniają fakt, iż wagony były wyprodukowane w Polsce. A to, ich zdaniem, może oznaczać nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa i wymogów konserwacji.
Polak ranny
Ostatnie informacje mówią o tym, że zginęło 14 osób.
Kilkadziesiąt osób zostało rannych, w tym 15 ciężko. Podczas eksplozji ucierpiał też Polski kierowca TIR-a, który był w pobliżu wypadku. Polak, który zaparkował samochód tuż obok dworca, gdzie doszło do wybuchu, trafił z poparzeniami do szpitala. Mężczyzna ma poparzenia na 50-60 proc. ciała.
300 osób bez domu
Fala uderzeniowa ogarnęła przylegającą do stacji ulicę i znajdujące się przy niej domy. W ogniu stanęły dwa budynki mieszkalne znajdujące się przy torach. Ludzie jak żywe pochodzie wyskakiwali z okien. Pięć budynków zawaliło się. W sumie 300 osób z domów zniszczonych w trakcie katastrofy zostało bez dachu nad głową. Z całego regionu ewakuowano blisko 1000 ludzi.
Są zaginieni
Ratownicy mówili nieoficjalnie, że zaginąć mogło nawet 25 osób.
Nie wiadomo na razie co było przyczyną wybuchu. Wykluczono błąd ludzki. - Ze wstępnych dowodów wynika, że maszyniści nie popełnili błędu - stwierdził prezes włoskich kolei Mauro Moretti.
Podejrzewa się natomiast, że przyczyną wykolejenia wagonów, a następnie wybuchu gazu mogło być pękniecie osi w wagonie-cysternie.
Jest dochodzenie
W sprawie katastrofy wszczęto śledztwo. Roberto Maroni, minister spraw wewnętrznych, który przyjechał na miejsce zdarzenia, oświadczył, że albo europejskie normy dotyczące przewozu niebezpiecznych substancji są "nieodpowiednie", albo nie były przestrzegane.
Źródło: PAP, Reuters