Przyczyną wypadku tureckiego samolotu były wadliwe wysokościomierze oraz widoczne zaniedbanie pilotów maszyny. Takie są wyniki dochodzenia w sprawie zeszłotygodniowej katastrofy samolotu tureckich linii lotniczych Turkish Airlines, do której doszło tuż przed lądowaniem na lotnisku Schiphol w Amsterdamie. W wyniku katastrofy zginęło dziewięć osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Wstępny raport potwierdził teorię, według której piloci pozwolili automatycznemu systemowi obniżyć lot maszyny na niebezpiecznie niską wysokość. Przyczyną takiego zachowania była nieuwaga pilotów. Nie zauważyli błędnych wskazań wadliwych wysokościomierzy.
Wiedzieli, że sprzęt ma wady
Dodatkowo - jak wynika z nagrań zarejestrowanych rozmów na pokładzie - piloci zauważyli wadę wysokościomierza znacznie wcześniej, ale nie uznali tego za ważny problem.
Jak poinformował Holenderski Zarząd Bezpieczeństwa - niezależna instytucja ekspercka, lądowanie odbywało się "w reżimie automatycznym, którego nie wyłączono, choć załoga zauważyła, że wskazania wysokościomierza są fałszywe".
Zapisy rejestratorów wskazują, iż piloci dali wtedy natychmiast gaz, pełny gaz, jednak było już za późno, by sytuacji zaradzić. Szef Zarządu Bezpieczeństwa Pieter van Vollenhoven
"Gaz, pełny gaz, jednak było już za późno"
Spowodowało to zmniejszenie ciągu silników i przyspieszone opadanie samolotu, który na wysokości 150 metrów znalazł się na progu utraty siły nośnej - o czym ostrzegł załogę system alarmowy.
- Zapisy rejestratorów wskazują, iż piloci dali wtedy natychmiast gaz, pełny gaz, jednak było już za późno, by sytuacji zaradzić - powiedział szef Zarządu Bezpieczeństwa Pieter van Vollenhoven. Jak zaznaczył, przy ówczesnym zachmurzeniu i lekkim deszczu załoga nie była w stanie dostrzec początku pasa startowego.
"I spadliśmy"
O tym, co działo się na pokładzie samolotu opowiadali tuż po katastrofie sami pasażerowie. Według nich, nie było żadnych informacji o awarii.
Na 5 minut przed lądowaniem, pasażerowie zostali zwyczajowo powiadomieni przez kapitana, że podróż dobiega końca. Jednak po kilku minutach od komunikatu, maszyna zaczęła gwałtownie tracić wysokość.
- Kapitan zaczął krzyczeć. Myślałam, że to żart, ale samolot był coraz niżej i niżej. Zaczęłam się zastanawiać, co to za dowcip. I spadliśmy - relacjonowała jedna z pasażerek.
Źródło: timesonline.co.uk, PAP