Strajk generalny ogłoszony przez wenezuelską opozycję przeciw rządowym planom zmiany konstytucji i podporządkowania sobie parlamentu i sądownictwa "powiódł się w 85 procentach" - oświadczyła opozycyjna Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD).
Podczas czwartkowego strajku generalnego, którego głównym organizatorem była MUD, doszło do zatrzymania przez żandarmerię rekordowej liczby 367 demonstrantów. W aresztach przebywa obecnie około tysiąca opozycjonistów.
Polityczny kryzys
W piątek jednoizbowe Zgromadzenie Narodowe Wenezueli, w którym ogromną większość ma demokratyczna opozycja, odebrało przysięgę od 33 nowych członków Sądu Najwyższego. Deputowani przeprowadzili wybory nowych sędziów, ponieważ uznali za nieważny wybór tej samej liczby sędziów w okresie od grudnia 2014 do stycznia 2015 roku, już po zwycięstwie opozycji w wyborach do parlamentu, ale tuż przed zaprzysiężeniem nowych posłów.
Teraz z kolei rząd prezydenta Nicolasa Maduro i prorządowi członkowie Sądu Najwyższego niezatwierdzeni przez parlament nie uznali decyzji Zgromadzenia.
Deputowani opozycyjni celem dokonania wyboru nowych sędziów zmuszeni byli odbyć sesję na jednym z placów w stolicy, Caracas, ponieważ gmach parlamentu kontrolują uzbrojeni zwolennicy rządu, którzy niedawno wtargnęli do siedziby Zgromadzenia i rozpędzili legalnie wybrany parlament.
Wiceprzewodniczący parlamentu Freddy Guevara powołując się na konsultacje społeczne przeprowadzone przez opozycję w ubiegłą niedzielę oświadczył, że ponad siedem milionów Wenezuelczyków (kraj ma 31,6 mln ludności) wypowiedziało się w nieformalnym referendum przeciwko rządowym planom legislacyjnym.
Strajk w największym miastach
W czwartek w Caracas, gdzie jak w kilku innych miastach na wezwanie MUD, głównej siły opozycyjnej, strajkowali pracownicy komunikacji miejskiej, pustkami świeciła dzielnica wielkich sklepów i urzędów znajdująca się zaledwie o cztery przecznice od pałacu Miraflores, oficjalnej siedziby prezydenta Maduro.
Nie odniosły skutku środki zastosowane w ostatniej chwili dla osłabienia efektów strajku generalnego, m.in. rządowa zapowiedź, że właśnie w czwartek agencje bankowe będą wypłacały emerytury i to nominałami, których brakuje w obiegu.
W czasie strajku generalnego z rąk policji zginęło dwóch jego uczestników i tym samym liczba śmiertelnych ofiar w ciągu stu dni antyrządowych demonstracji wzrosła do setki.
Były one w całym kraju protestem przeciwko manewrom legislacyjnym rządu. "Plan reform" przeprowadzany w zawrotnym tempie przez prezydenta Maduro zmierza do zmiany konstytucji w drodze wyznaczonych na 30 lipca wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego. Ma ono uchwalić nową ustawę zasadniczą i rozwiązać na jej podstawie zdominowane przez opozycję Zgromadzenie Narodowe.
W związku z czwartkowym strajkiem Maduro oskarżył opozycję o "uprawianie terroru". Miały tego dowieść rzekome plany podpalenia siedziby rządowej Telewizji Wenezuelskiej w Caracas.
Jak podał w piątek hiszpański dziennik "EL Pais", Maduro polecił w związku z tym aresztować nie tylko dwóch rzekomych podpalaczy, ale także burmistrza dzielnicy, w której znajduje się kompleks budynków oficjalnej telewizji, Carlosa Ocariza.
Próba "konsolidacji dyktatury"
Opozycja ocenia wybory do Konstytuanty, wyznaczone na 30 lipca, jako próbę "konsolidacji dyktatury" w Wenezueli.
Mają one wyłonić spośród 6 000 kandydatów wytypowanych przez rządzącą Zjednoczoną Partię Socjalistyczną Wenezueli (PSUV) 500 deputowanych, których głównym zadaniem będzie dokonanie w szybkim tempie zmiany konstytucji w celu przeprowadzenie nowych wyborów do parlamentu.
Maduro i jego najbliżsi współpracownicy, prawdopodobnie zaniepokojeni głosami we własnych szeregach na temat "odchodzenia partii rządzącej od ideałów społecznej rewolucji boliwariańskiej" zmarłego prezydenta Hugo Chaveza, odbywają w całym kraju liczne spotkania ze zwolennikami rządu. Podczas tych spotkań Maduro powtarza, iż udział w wyborach do Zgromadzenia Konstytucyjnego, to "bezdyskusyjny obowiązek" wszystkich członków partii i pracowników sektora państwowego.
Prezydent Maduro oświadczył w czwartek na spotkaniu ze swymi zwolennikami w klubie wojskowym w Caracas: "30 lipca podsumujemy wszystkie rachunki".
Na innym spotkaniu z wyborcami zorganizowanym w Caracas jego małżonka, Cilia Flores, powiedziała: "W najbliższych dniach decydują się losy rządu". I dodała: "Konstytuanta zaprowadzi ład i prezydent Maduro będzie mógł nadal rządzić w pokoju".
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP