Węgry zawetowały unijny pakiet budżetowy, zgodnie ze swoim stanowiskiem wyrażonym na lipcowym szczycie Unii Europejskiej - poinformował w oświadczeniu szef węgierskiego rządu Viktor Orban.
Państwa członkowskie Unii Europejskiej – w związku ze sprzeciwem Polski i Węgier - nie osiągnęły w poniedziałek jednomyślności w sprawie budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027 i decyzji w sprawie funduszu odbudowy. Rządy polskie i węgierskie zgłosiły zastrzeżenia w związku z - przyjętym większością kwalifikowaną - rozporządzeniem dotyczącym powiązania środków unijnych z praworządnością. Aby przyjąć fundusz odbudowy i wieloletni budżet potrzeba jednomyślnej zgody wszystkich 27 państw członkowskich Unii Europejskiej.
Premier Węgier oświadczył w środę, że "połączenie kwestii finansowych i gospodarczych ze sporami politycznymi byłoby poważnym błędem podważającym jedność Europy", a wprowadzenie jakiegokolwiek nowego mechanizmu karania państw członkowskich jest możliwe tylko drogą jednogłośnej zmiany porozumień.
"Dziś w Brukseli za państwo prawa jest uważany tylko taki kraj, który wpuszcza do siebie migrantów. Ten, kto chroni swoje granice i broni kraju przed migracją, nie jest uznawany za państwo prawa. Po przyjęciu obecnej propozycji nie byłoby już przeszkód, by pieniądze należące się państwom członkowskim powiązać z popieraniem imigracji i szantażować kraje przeciwne migracji narzędziami budżetowymi" - ocenił Orban w oświadczeniu umieszczonym na stronie węgierskiej agencji MTI. Zapisy unijnego budżetu i pakietu naprawczego nie zawierają żadnych konkretnych klauzul dotyczących imigrantów - przypomina Reuters.
Orban podkreślił, że podczas negocjacji Węgry kierowały się zasadami lojalnej współpracy, przewidywalności i przejrzystości, do końca wykazując gotowość kompromisu, choć nie uważały wspólnego kredytu za odpowiednie rozwiązanie kryzysu. "Kompromis z lipca 2020 roku przyjęliśmy tylko dlatego, że jesteśmy zwolennikami europejskiej solidarności i opowiadamy się za tym, aby państwa potrzebujące pomocy pieniężnej mogły jak najszybciej uzyskać dostęp do funduszy" - napisał węgierski premier.
"Niech to będzie dla wszystkich jasne"
"Węgier nie można zaszantażować, a odpowiedzialność za brak porozumienia w sprawie budżetu UE spoczywa na tych, którzy chcą zmienić lipcowe ustalenia" – oświadczyła węgierska minister sprawiedliwości Judit Varga.
"Choćby nie wiadomo jak głośno i często wykrzykiwać, że Węgry i Polska uniemożliwiły historyczne porozumienie, prawda jest taka, że odpowiedzialność moralna za to spoczywa na tych, którzy chcą z ominięciem unijnych traktatów, z przyczyn ideologicznych zmienić jednogłośne lipcowe porozumienie 27 szefów państw i rządów" – napisała Varga. "Niech to będzie dla wszystkich jasne, że Węgier nie można zaszantażować" - dodała.
Szefowa resortu zapewniła, że w razie powrotu do przyjętego jednogłośnie porozumienia lub przedstawienia nowego tekstu, wolnego od szantażu politycznego i odpowiadającego treści unijnych traktatów "Węgry przyjmą je jako pierwsze". "Do tego czasu uczynimy wszystko, by głos Węgier i Węgrów był coraz głośniej słyszalny w całej Europie, bo uważamy, że już dawno ten czysty, szczery głos nie był tak bardzo potrzebny staremu kontynentowi jak teraz" – stwierdziła minister. Pod wpisem na Facebooku zamieściła nagranie wywiadu, jakiego udzieliła programowi BBC HARDTalk. Komentując go, wyraziła ubolewanie, że w najbardziej bodaj znanym programie politycznym Europy wysuwano wobec Węgier tylko dobrze znane zarzuty, dotyczące m.in. "chorej demokracji", "słabnącej wolności mediów" czy Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU).
Varga wyraziła natomiast przekonanie, że dzięki wywiadowi dla wielu europejskich przyjaciół Węgier "stało się oczywiste, iż brukselska narracja o likwidacji praworządności jest obłudna i fałszywa". Oceniła w wywiadzie, że w UE wzmacniają się dążenia do stworzenia federacji, czego Węgry nigdy nie chciały. "Przykro mi to mówić, ale w czasach komunistycznych był taki sam wzorzec i metodologia: jeśli nie staniesz w szeregu, jeśli się nie dostosujesz ideologicznie do głównego nurtu, to jesteś karany" – oznajmiła.
Solidarna Polska chce weta
Ku wetu skłaniają się też niektórzy członkowie polskiego rządu. W poniedziałek Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, prokurator generalny i szef Solidarnej Polski, wchodzącej w skład Zjednoczonej Prawicy, ocenił, że brak weta Polski w sprawie budżetu UE oznaczałby "całkowitą utratę zaufania do premiera z wszelkimi tego konsekwencjami". Także wiceszef MSZ Paweł Jabłoński zapowiadał, że "jeśli trzeba będzie skorzystać z weta w sprawie budżetu Unii Europejskiej, to jesteśmy na to gotowi".
Szef KPRM Michał Dworczyk wyrażał z kolei nadzieje, że nie dojdzie do sytuacji, kiedy trzeba będzie zastosować weto.
W przypadku braku porozumienia wśród unijnych krajów w sprawie budżetu do końca tego roku, w przyszłym roku najprawdopodobniej zacznie obowiązywać roczne prowizorium budżetowe. Z kolei do przyjęcia rozporządzenia w sprawie praworządności potrzeba kwalifikowanej większości. Oznacza to, że jeśli sprzeciw wniosą tylko Węgry i Polska, zostanie ono przyjęte.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock