Decyzja węgierskich władz o zakazie parad równości budzi sprzeciw społeczeństwa, które wychodzi na ulice. Mimo braku zgody przez sąd manifestanci zapowiadają, że i tak będą kontynuowali demonstracje. Jedna z nich ma odbyć się we wtorek.
- Na początku marca w atmosferze skandalu parlament Węgier przegłosował zakaz organizowania parad równości. Decyzja ta spotkała się z reakcją społeczeństwa, które w geście sprzeciwu wychodzi na demonstracje.
- Władze utrudniają jednak działania protestujących i nie zgodziły się na organizację demonstracji w tym tygodniu.
- Organizatorzy wydarzenia uważają, że powodem ostatniego zakazu jest to, iż władze "bardzo boją się tych protestów".
Niezależny węgierski deputowany Akos Hadhazy poinformował w niedzielę na swoim profilu na Facebooku, że w sobotę wieczorem władze odrzuciły wniosek o zgodę na demonstrację zaplanowaną na przyszły wtorek w centrum Budapesztu. Podobnie jak w poprzednich tygodniach, protest ten miał być wyrazem sprzeciwu wobec nowelizacji ustawy o zgromadzeniach uniemożliwiającej organizowanie parady równości.
Kojarzony z opozycją poseł napisał, że "na skutek politycznych poleceń Kuria (Sąd Najwyższy – red.), splunęła samej sobie w twarz zatwierdzając decyzję policji o zakazie". "Ta sama demonstracja, na którą sędziowie tydzień temu wyrazili zgodę, teraz z powodów politycznych została zabroniona" – wskazywał.
Tegnap este Orbán rendőrsége a harmadik kérelmünket is elutasította a most keddre tervezett tüntetésre. A "Kúria" pedig...
Posted by Hadházy Ákos on Saturday, April 19, 2025
Mimo zakazu przemarsz ma się odbyć
Hadhazy wyjaśnił, że decyzja ta oznacza, iż w najbliższy wtorek nie będzie można zorganizować żadnej legalnej demonstracji. Jednocześnie wyraził zdumienie, że rządzący "tak bardzo boją się tych protestów".
Zapowiedział również, że mimo zakazu zarówno on, jak i jego zwolennicy pojawią się w najbliższy wtorek na placu Ferenciek, skąd przejdą na most Małgorzaty. Podobne wydarzenie zapowiedział też na 1 maja.
>> Kontrowersyjna nowelizacja węgierskiej konstytucji. "Tam jest jeden ważniejszy zapis"
Od miesiąca, w każdy wtorek, Akos Hadhazy i jego współpracownicy organizują w centrum Budapesztu protesty w obronie parady równości oraz przeciwko nowym przepisom dotyczącym wykorzystywania przez policję oprogramowania do rozpoznawania twarzy. W czasie demonstracji blokują mosty w centrum miasta, co spotkało się z ostrą krytyką ze strony premiera Węgier Viktora Orbana.
Zakaz parad równości
Na początku marca w atmosferze skandalu parlament Węgier przegłosował zakaz organizowania parad równości. Według rządzących zmiany mają zapewnić ochronę dzieci, zabraniając między innymi udostępniania treści pornograficznych osobom poniżej 18. roku życia.
Przepisy te nadają ponadto policji uprawnienia do używania oprogramowania do rozpoznawania twarzy, które może być wykorzystywane do ustalania tożsamości organizatorów i uczestników demonstracji. Za udział w paradzie równości organy ścigania będą mogły nałożyć grzywnę w wysokości od 6,5 tys. do 200 tys. forintów (68-2104 złotych), która nie będzie mogła być zastąpiona pracami społecznymi.
Głosowaniu nad nowelizacją ustawy towarzyszyły gwałtowne protesty parlamentarzystów z opozycyjnej partii Momentum. Po ogłoszeniu wyników deputowani zaczęli wznosić antyrządowe okrzyki, odtworzyli nagranie hymnu Rosji i rozrzucili ulotki przedstawiające całujących się premiera Węgier Viktora Orbana i przywódcę Rosji Władimira Putina. Opozycyjni posłowie odpalili też świece dymne, w związku z czym prowadzący obrady zarządził przerwę oraz ewakuację sali obrad.
Tego samego dnia późnym popołudniem prezydent Węgier Tamas Sulyok podpisał nowe przepisy, które następnie zostały niezwłocznie opublikowane w Węgierskim Dzienniku Urzędowym.
Autorka/Autor: akr/akw
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA